Z konia zsiądź i przywiąż go do jodły,
Nad bijącą pochyl się krynicą,
A gdy w niej obaczysz twoje lico,
Wtedy dowiesz się kiedy’ć skon czeka.“
Więc posłuchał Marko białej Wili,
I pospieszył na góry wierzchołek,
Rzucił okiem na prawo i lewo,
Wtedy dwie wysmukłe ujrzał jodły,
Co przerosły drzew sąsiednich szczyty,
I żywiczną słały woń do koła; —
Między niemi biła struga czysta,
Tam zatrzymał Marko swego Siwka,
Z konia zsiadł, przywiązał go do jodły,
Nad bijącą schylił się krynicą,
A gdy w niej obaczył swoje lico,
Wtedy poznał, że mu czas umierać.
I zapłakał Marko, i zawołał:
— „Łzawy świecie, mój ty wdzięczny kwiecie!
Jakżeś pięknem, a jak krótkiem życie,
Takieś krótkie, lat zaledwie trzysta,
A już świat ten mam na inny zmienić!“
Potem dobył z pochew szabli Marko,
I przystąpił do konia, do Szarca, —
Jednem cięciem zmiótł mu głowę Marko,
Strona:Z teki Chochlika (Piosnki i żarty).djvu/149
Ta strona została uwierzytelniona.