Strona:Z ziemi chełmskiej (Reymont) 109.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

cej — przecież otworzy się tyle nowych posad! A zresztą i Żydzi się postarają, żeby się tu zmieniło nie do poznania, jestem bowiem pewien, że, jak tylko poczują w tem jaki interes, to sami się przebiorą w tułupy i czerwone rubaszki, zmienią język, przemalują szyldy, zaprenumerują odpowiednie pisma i zaczną krzyczeć przy każdej sposobności: »mi russkije ludi«, a nas będą tropili gorliwiej i zacieklej, niźli to nawet czynią sami »istinni«. No i dadzą miastu taki charakter, jaki będzie potrzeba.
— Trudno im będzie tak na poczekaniu przerobić Chełm.
— Powierzchownie zmienić jest bardzo łatwo, pomogą im w tej pracy, i za parę lat Chełm tak będzie wyglądał, jak wyglądać powinien. Miasto niewielkie i ludność bez głosu, to łatwo przecharakteryzować wszystko na styl »kazionny«... Dachy się pozieleni, a ściany skąpią w takiej »malinie«, że będą się czerwieniły, jakby obdarte ze skóry; dorożkarzy wypchają, żeby przypominali kopy siana, zabronią na ulicach mówić po polsku, zniszczy się, co tylko jeszcze przypomina »zgniły zachód«, resztę kościołów poprzerabia się na cerkwie, wyda się nieco broszur, dowodzących naukowo, jako w Chełmie nie postała ni jedna polska noga, i w końcu sami uwierzą, że to miasto było i jest czysto rosyjskie. A jak się trafi jeszcze parę żydowskich pogromów i parę grubych »niedoimek« w kaznaczejstwie, to i czemże się będzie różniło od Homlów lub Berdyczowów? Chyba tylko stanem wzmocnionej ochrony, zaprowadzonej już na stałe.
— Ale cóż im przyjdzie z takiej maskarady?