Strona:Zachariasiewicz - Marek Poraj.djvu/12

Ta strona została przepisana.

swymi. Uśmiechał się nawet do patrzących, a wskazując na rozbite okno, wydobywał od czasu do czasu z chudego gardła. pewien głos śmiechu. Przy czém suwał ustawicznie ręką po klapach fraka, co oznaczać miało, że cała ta improwizowana scena z jastrzębiem sprawia mu wielkie ukontentowanie.
Widok taki uspokoił do reszty zgromadzenie. Wprawdzie scena z jastrzębiem i biednym gołąbeczkiem tworzyła zawsze tło dziwne téj nowéj i zagadkowéj postaci; wprawdzie nos nieznajomego dziwnie był podobnym do dzióba bezecnego hultaja, który i szybę stłukł i sporo pierza z gołębia nadarł: dobrotliwy uśmiech jednak nowego gościa i poczciwe jego wejrzenie zatarły pierwotne złe wrażenie, jakie cały ten wypadek na obecnych sprawił. Zbliżano się więc do niego z całą otwartością i szczerością, nie przeczuwając w nim nic jastrzębiego.
Rotmistrz, jak go towarzysze nazywali, zabrał pierwszy głos i rzekł do nowego gościa:
— Pokój wam cudzoziemcze! Aleście wszystkich nas przestraszyli, jakbyście we spółce byli z owym jastrzębiem, który okno gościnności polskiéj chciał splamić krwią biednéj ofiary!... Widzę po waszym stroju i ogolonéj gębie, że jesteście cudzoziemcem! A co, nieprawda że zgadłem?
Nowy gość uchylił kapelusza i odparł dość łamaną polszczyzną, przypominającą nam mieszkańca Szląska lub Morawy:
— Ja będzie się mocno cieszyć, jeźli tu dostanę extra-pokój. Z daleka jadę, a tu drogi takie nedobre, aż mię krzyż boli! Do tego kawał drogi musiałem iść na nogach, a to źle, bo mam kurze oka!
Uśmiechnął się na taką odpowiedź rotmistrz, a szanując cudzoziemca, mówiącego po polsku, rzekł do niego:
— Musieliście długo w naszym kraju bawić, bo dosyć dobrze umiecie z nami rozmawiać!
— Ja jest z takiego kraju, odparł rozmowny przybysz, gdzie tak samo mówią jak wy tutaj. Ale to tylko na siołach. W mieście uczą nas i mówią po niemiecku.
— Niemiec! Niemiec! krzyknęło kilka głosów. Gadaj Niemcze po niemiecku! Będziemy choć raz na niemieckiém kazaniu! Verfluk! Vermaladajt! gadaj Niemcze daléj, jak to djabli w piekle mówią!
Rotmistrz spojrzał marsem na zgromadzonych. Wszyscy ucichli,