dzieja, marzenie, oczekiwanie mają swoje właściwe słodycze, które dusza stara się ochronić od najmniejszego powiewu rzeczywistości!...
Michał jednak był konfederatem i nie zaznał trwogi przed nieprzyjacielem, a tem mniéj przed — sercem kobiecem, które go tak nagle zapytało o hasło! Ścisnął za rękę Paulinę i rzekł:
— Paulisiu! Zdaje mi się, że serca nasze mają jedne i te same hasła! Czemuż dręczymy się wzajem?
Jakby ze snu ocknęła się Paulisia i oprzytomniała. Zdawało jéj się, że jako kobieta za wiele odchyliła zasłony z swego serduszka. Potrzeba więc było jak najprędzéj zapuścić jak najciemniejsze firanki, zręcznym zwrotem to wszystko, co się stało i powiedziało, zamaskować i pozostawić Michasiowi inicyatywę ataku. Tak nakazywało w téj chwili Paulisi kobiece jéj serduszko, a instynkt wewnętrzny mówił wyraźnie, że tak być powinno.
Spojrzała więc na niego spokojném, otwartém okiem i z zimniejszym niż zwykle uśmiechem rzekła:
— Serca nasze mają i powinny mieć jedne hasła. Najprzód jesteśmy bliscy krewni, powtóre jesteśmy rodzeństwem jednéj, polskiéj ziemi. Serca więc nasze we wszystkiem tem, co to podwójne pokrewieństwo na nas wkłada, zgadzać się muszą. Gdybyśmy inaczéj myśleli i czuli, węzły nasze rozerwałyby się. Nie byłbyś mi bratem, a ja nie byłabym twoją siostrą!
Z niemałém zadziwieniem patrzał Michał na kuzynkę, uderzył go ten dziwny, kaznodziejski talent, przewidując, że po za nim coś innego się mieści. Wziął ją więc za rękę, spojrzał w te jasne, mgłą owiane oczy i rzekł:
— Więc w tem tylko jesteśmy sobie pokrewni?... To jest wiele, bardzo wiele... ale moje serce mówiło mi daleko więcéj!
Na to nie otrzymał Michał żadnéj odpowiedzi. Wprawdzie milczenie to mogłoby innemu wystarczyć za dosyć jasną odpowiedź. Do tego trzymał Michał rękę Pauliny, która prawdopodobnie zadrżała podczas tego milczenia. Są jednak chwile, w których dwa — serca lubią odbyć z sobą pozorną szermierkę, choćby na to tylko, aby jak najzupełniéj kapitulować. Jest bowiem wielka różnica między przegraną na polu bitwy, a przegraną na polu uczuć!...
— Nic mi na to nie odpowiesz Paulisiu? powtórzył Michał zapytanie.
Strona:Zachariasiewicz - Marek Poraj.djvu/48
Ta strona została przepisana.