rodów. Gdzie tylko w sprawie publicznéj wyniosła się ponad zwykły horyzont jaka postać świetna, gdzie tylko zaszedł jaki czyn — poświęcenia się i śmierci męczeńskiéj za ojczyznę i wiarę, artysta brał to za przedmiot do swoich obrazów. Były to więc same sceny wojenne, krwawe, tragiczne. Był tam Regulus i Mucius Scaevola, Katon i Brutus — dziewica orleańska, Wilhelm Tell — walka Leonidasa, Epaminondas i ostatni Paleolog na murach Bizancyi!... Z polskich bohaterów nie brakowało nikogo.
W ostatnich czasach, zdaje się, zwrócił się artystowski kierunek szlachcica do rzeczy biblijnych. Ostatni bowiem obraz przedstawiał Jeremiasza na gruzach Jerozolimy!... A rzecz dziwna, ostatni prorok żydowski podobny był — do szlachcica polskiego.
Prawdopodobnie myśl polityczna spoczywała w tym obrazie. Widać nawet było, że w pewnem niezwykłem natchnieniu wypracował szlachcic ten utwór sztuki tendencyjny. Postać Jeremiasza, aczkolwiek wspaniała i wyniosła, była jednak smutkiem i rozpaczą złamana. On wymawiał w téj chwili wielkie słowo dla narodu — a naród nie słuchał go!... To téż widać po tych wszystkich akcesoryach obrazu, że naród ten, który proroka swego nie słucha, wkrótce runie w przepaść niepamięci! Widać po tych twarzach obojętnych przechodniów, którzy idąc za sprawami osobistemi, proroka omijają; widać po tych przekupkach o twarzach pyzatych, po tych zajętych swoim zyskiem wekslarzach i faryzeuszach, którzy lud ciemny opodal stojący przeciw każącemu prorokowi buntuje — słowem z wszystkiego widać, że te mury świętego miasta runą wkrótce pod żelazem zaborcy, a nigdzie nie ma nadziei ratunku!...
Naskróś była przejęta dusza szlachcica jakąś wielką boleścią, gdy ten obraz tworzył. Postacie wprawdzie rubaszne, rysunek i pędzel często zaniedbane, ale jest myśl wielka i jasna i jednym ruchem z bolejącéj duszy wyrzucona. Obraz ten odmalował nam całą duszę dziedzica tego górskiego dworku.
Dodać jeszcze musimy, że szlachcie tylko w dniach wypoczynku zabawiał się marą swoją. Świadczyło to zawsze o duszy wrażliwéj i spotęgowanéj wyobraźni. Gdy Rzeczpospolita nie potrzebowała jego szabli, szlachcic nudził się w dworku górskim, bo pijatyki i burd nie lubiał. Fantazya szlachcica, która na sejmikach i w życiu obozowém dosyć miała pola do lotów najrozmajtszych, ścieśnio-
Strona:Zachariasiewicz - Marek Poraj.djvu/54
Ta strona została przepisana.