Strona:Zachariasiewicz - Marek Poraj.djvu/71

Ta strona została przepisana.

Michał był wesół i żartował sobie z przepowiedni cygańskiéj. Paulina czuła jakąś trwogę i tuliła się do piersi Michała.
Wreszcie z wielką mozołą, robiąc zapadłemi piersiami, stanęła cyganka przed altaną.
Była okropnie brzydką. Nos długi zwieszał się aż na brodę, oczy czarne paliły się jakimś ogniem złowieszczym. Tylko przy otwarciu ust błysnął szereg zdrowych i jak alabaster białych zębów.
— Panienku, panineczku! zawołała chrypliwym głosem, może coś wam powiedzieć! Kruk czarny i wrona czarna, sowa i jastrząb rozmawiały na dębie, a jam słyszała i przyszła, aby panineczce to wszystko powiedzieć!
Uśmiechnął się Michał na tę czarnoxięzką formułę staréj wieszczki i rzekł:
— Powiedzcie matko téj panineczce, jakiego męża mieć będzie!
Cyganka wyciągnęła chudą swoją rękę i kazała Paulinie dłoń sobie okazać. Z jakąś dziwną obawą otworzyła Paulina rękę. Twarz cyganki pomarszczyła się jak siatka na ryby. Wodziła oczyma po całéj dłoni i rzekła:
— Kruk czarny i wrona czarna i wiele mówiły, ale więcéj jeszcze wyszczebiotała sroczka i wykukała kukułka!... Panno, panineczku, wielkać tobie radość!... Mąż twój, a dostaniesz go wkrótce — jest blisko ciebie!...
Michaś uśmiechnął się i podkręcił wąsa.
— Teraz jako jastrząb krąży około gołąbka swego... ciągnęła daléj cyganka — krąży i nawołuje... ale nie na to, aby go zabić i krew wypić! Weźmie on go do ciepłego gniazda swego i ogrzeje najcieplejszym puchem piersi swoich...
— Coś to głupio, matko, z tym jastrzębiem — przerwał zachmurzony Michał.
— Jastrząb, mój paniczuniu — mówiła daléj cyganka — jastrząb i sęp górnolotny, to są najbliższe królewskiego ptaka, który na chmurach wisi i w słońce patrzy!... A mąż twój, panunciu, będzie bardzo bliski króla — będzie się o jego szaty ocierał — a pierwsi mężowie, co stoją koło tronu, będą się kłaniać tobie i twoją rękę całować!...
— Prawdę mówisz matko, ale niezewszystkiem! — wtrącił z uśmiechem Michał — ona sama będzie królewną, ale nie tego