w miodzie maczane, cykaty i plastry białego miodu. Był i antałek węgrzynka i kilka gąsiorków dwudziestoletniego lipca.
Z wszystkiego uradzono wziąść po trosze, aby gości tém wszystkiém uraczyć, czém chata była bogata. I tak jakoś prędko sprawiono się z naradą, że gdy żółta kolasa przed ganek zajeżdżała a furman potężnie trzy razy z bicza trzasnął, wszyscy troje byli już na swojém stanowisku.
Małgorzata była w szpiżarni i oglądała szynkę i łopatkę, Paulisia w apteczce układała symetrycznie na filigranowym talerzu suszone i w miodzie maczane śliwki, myśląc przy tém o szatach, jakie dla gości wziąść na siebie wypadało, a stary Poraj stał już w ganku z przymuskaną łysiną, z otwartemi dla gości rękoma, z serdecznym uśmiechem na twarzy.
— Wielki splendor Mości Panie Starościcu spływa na mój dom ubogi i w tém tylko szwankuje radość moja, że nie wiem, ażali uboga strzecha moja będzie mogła godnie uczcić gości tak łaskawych!
Mówiąc to stary Poraj, otworzył drzwiczki od kolasy wprzódy nim hajduk to uczynić zdołał i podał ramię gościom swoim.
— Najmilsze dla nas przyjęcie Mości panie Marku, odparł Starościc, będzie szczerość i otwartość, a te drogocenne przymioty były zawsze dziedziczne w rodzinie Porajów! Szczery uścisk ręki, słowo przyjacielskie i serce otwarte, to więcéj, niżeli bakalie obojéj Indyi!
Poraj schylił się nisko i wraz ze Starościcem pocałowali się w ramiona. Starościc wziął swego towarzysza za rękę i rzekł:
— A tu Mości panie Marku pozwolisz sobie przedstawić przyjaciela mego, z którym w Warszawie łączyła nas wspólność nie jednych losów i przygód życia kawalerskiego — pana Salezego ***, który znudzony stolicą przyjechał w nasze góry, aby widokiem dziewiczéj natury napoić duszę swoją. Sądzę, że niemógłbym lepiéj ugościć go w górach naszych, jak dając mu sposobność poznania tak godnego sąsiada, jakim tu dla całéj okolicy jest JMPan Marek Poraj!
Chciał jeszcze daléj ciągnąć perorę składny Starościc, ale szlachcic przerwał mu w najlepszéj porze. Uścisnąwszy rękę Salezego, rzekł:
Strona:Zachariasiewicz - Marek Poraj.djvu/74
Ta strona została przepisana.