wą piersią, niechaj pozwolą, żeby jak lew zbudzony, rozciągnął członki swoje, a ręczę wam, że cała potęga piekła nie zdolna przemódz go, chociażby cały legion czartów z Lucyperem na czele napadł na niego!
Mówiąc to stary Poraj, wyciągnął przed siebie pięści i z taką gwałtownością zbliżył do gości swoich, że ci mimowolnie musieli cofnąć się, aby zapamiętały konfederat w pierś ich nie uderzył.
Starościc i Salezy spojrzeli po sobie. Za długo może trwała już perora szlachcica. Salezy oglądał się kilka razy po wszystkich kątach komnaty, czy gdzie choć śladu pięknéj Pauliny nie obaczy! Ale nigdzie nic nie dostrzegł. Zdawało się, jakby nigdy nie postała tu noga pięknéj jedynaczki. Przypomniał sobie jeszcze do tego różne dziwactwa Poraja, które mu Starościc opowiadał, i zaczął się niepokoić o właściwy cel swoich odwiedzin. A Poraj jakby na złość był dzisiaj w szczególnéj werwie. Przysunąwszy napowrót obie pięści do siebie i posmutniawszy trochę, prawił daléj z ukośném wejrzeniem na manuskrypt:
— Powiedziałem, że jestem bliżéj serca narodu. Tak jest Mościpanowie. Nie taję się z tém, bo mnie widziano. Byłem z Puławskim i generalicyą, gdzie honor narodu każdemu Polakowi być kazał...
Starościc i Salezy skręcili się na ławie. Spostrzegł to prędko gospodarz, a naprawiając błąd swój ozwał się prędko:
— Rozumie się, że nieprzesądzam opiniom innym, z wyjątkiem tylko przyjaźni zagranicznych...
— Mamy zupełną satysfakcyę, przerwał Starościc, możesz pan bez żadnych klauzuł rzecz daléj prowadzić. A gdybyśmy istotnie byli gnuśnikami, to słowa JMPana są tak piękne i trafne, że mogłyby najzaciętszych zbrodniarzy do skruchy i wiary poruszyć, a wtedy mówią, że anieli w niebie cieszą się więcéj nad jednym nawróconym grzesznikiem, niżeli nad stoma sprawiedliwymi!... Ale tego nie stosuj JMPan do nas, dodał po chwili z uśmiechem — nie jesteśmy tak wielcy grzesznicy, a może skrycie pomagamy sprawie daleko skuteczniéj, niżeliby to z szablą w ręku stać się mogło!
Rozweseliło się czoło Poraja. Oczy jego błysnęły nadzwyczajnym ogniem. Musnął ręką po wąsach i rzekł:
— Otóż to jest jeden z kardynalnych punktów, na których
Strona:Zachariasiewicz - Marek Poraj.djvu/80
Ta strona została przepisana.