wnym duszy spokojem czekali obiecanego nieba jak i wymierzonego ciosu oprawcy!
W téj chwili z alkowy dał się słyszeć szelest sukni kobiecéj.
We drzwiach alkowy pojawiła się Paulina.
Widząc ojca w tak ożywionéj rozmowie, stanęła we drzwiach i zatrzymała się nagle. Prócz widoku ojca, widok obu nieznajomych sprawił na niéj dziwne wrażenie. Nie umiała sobie zdać sprawy z tego wrażenia. Nie było to żadne zakłopotanie się na widok gości nieznajomych. Poraj w swoim dworku przyjmował bardzo wiele gości. Osobliwie w ostatnich czasach rozproszeni konfederaci zaglądali często pod gościnną strzechę dawnego rotmistrza, a większa ich część była wcale nieznaną Paulinie. Prócz tego miała Paulina pewną wrodzoną swobodę w obejściu się z ludźmi, co jéj właśnie najwięcéj dodawało powabu. Zawsze przytomna i uważna pełniła z największą łatwością obowiązki gospodyni domu. Dzisiaj jednak coś nagle ścisnęło jéj serce i było jéj tak dziwno jak nigdy! Nie umiała powiedzieć, czy to uczucie było dobre czy złe, wiedziała tylko, że ją coś nagle ogarnęło!
Kilka chwil stała na progu nieruchoma jak statua z alabastru. Poraj stał także czas niejaki z rozkrzyżowanemi rękoma, bo prawdopodobnie wchodzącéj Pauliny nie słyszał.
Dla obu gości był to widok niezwykły. Najprzód silne wrażenie sprawił na nich stary konfederat z rozkrzyżowanemi jakby do przybicia rękoma, a nim to wrażenie osłabnąć mogło, zjawia się we drzwiach na ciemném tle prześliczna postać kobiety i staje nagle nieruchoma, jakby ją co do progu przykuło.
Zdaje się, że w téj chwili serca obu patrzących były czyste i wolne od wszelkich skaz, jakie tam zakraść się mogły. Widok ojca i córki zapewne obudził tam struny, które nigdy na wieki nie milkną, chociażby je Bóg wić jak w życiu sponiewierano! Toż i teraz słyszeli obaj ten dźwięk czysty i nieskalany, jaki tylko wolno jest słyszeć wybranym Boga!...
Powoli z obu stron uspokoiły się serca nagle zaskoczone i zaczęła się refleksya. Obie strony poczęły sobie wzajem przyglądać się.
Przytomne oko Pauliny zbiegło szybko po zwiędłéj, zbytniém