A położywszy palec na piękne czoło i pomyśliwszy trochę, zaczęła po chwili:
— „Stał przy herbowój dziadów tablicy
Młody Sarmata, marząc o niebie, —
Mówił, że serce polskiéj dziewicy
Pociąga jakby magnes do siebie!...
Dziewica strąca rycerza z nieba,
Mówiąc: magnesem są serca nasze —
Lecz dla magnesu żelaza trzeba —
Więc zamiast cytry — weźcie pałasze!...
Rzekłszy to, ukłoniła się z uśmiechem i znikła w przyległej komnacie. Stary Poraj wstał także od stołu, a uważając exercye rymowe za skończone, prosił gości do pierwszéj komnaty.
— Wiesz Salezy, że pierwszy atak przegrany! szepnął Starościc towarzyszowi do ucha.
— Przegrany i to haniebnie, mruknął pod nosem Salezy.
Czas jeszcze niejaki bawili goście w dworku Poraja. Zwiedzili ogródek i altankę brzozową. Paulina musiała im opowiadać, gdzie najlepiéj siadywać lubi, i które kwiatki najwięcéj kocha. Stary Poraj okazywał im śliwki i orzechy, które sam z ziarna wyprowadził i o każdéj drzewinie opowiadał, jak długo rośnie i wiele owoców rocznie daje. Niektóre drzewa były szczepione na pamiątkę wydarzeń familijnych i ważniejszych wypadków w Rzeczypospolitéj. Była to niejako żywa kronika przynajmniéj od lat dwiestu (tyle prawie lat był ten majątek w posiadaniu Porajów) wszystkich ważniejszych dziejów tak w kraju jakoteż i w rodzinie. Niektóre z tych drzew sympatyzowały nawet z kolejami losów tych, na których pamiątkę były szczepione.
I tak pierwszą, najstarszą pamiątką był dąb mocno zgarbiony, z zieloną jednak jeszcze koroną. Antenat Poraja, pierwszy właściciel tego mająteczku, posadził go na pamiątkę wzięcia w posiadanie tego futoru. A że to jakoś równocześnie stało się z koronacyą Jana Olbrachta, dąb ten dostał nazwisko „Olbracht“. Drugi brat