Strona:Zachariasiewicz - Marek Poraj.djvu/96

Ta strona została przepisana.

— Za te słowa dziękuję ci moje dziécię. Były one dla mnie teraz bardzo potrzebne.
Paulina ucałowała rękę ojca, ale ucałowanie to wypadło jakoś goręcéj i namiętniéj niżeli zwykle. Spojrzała jednak spokojnie w twarz ojca, jakby tam niedomówionéj myśli szukać chciała, i zapytała:
— Czy ojcunio tych słów moich koniecznie potrzebował?
— Nie moje dziécię, wpadł szybko Poraj, niepotrzebowałem koniecznie. A prawdę mówiąc nie powinny mi one być wcale potrzebnemi... Ale wiesz, moje dziecko, czasami to duch niedobry coś człowiekowi szepcze do ucha, a on nie wie, czy to z lewéj czy z prawéj strony!... Otóż w takim razie dobrze jest jeźli jakieś słówko z drugiéj strony naprowadzi człowieka na drogę... choć ta jedyna droga przed nim była!
Paulina pomilczała chwil kilka. W piersi jéj dziwnie się tłoczyło. Różne wrażenia życia zbiły się w jeden kłębek i trudno było je rozwikłać. Słowa ojca dotykały także jednéj wstążki tego czarodziejskiego kłębka i chciała ją trochę rozsnuć, aby spróbować, czy jest dosyć silna. Spostrzegła to snać dziewica i zamknęła szybko pierś swoją.
— Słowa moje, kochany ojcuniu, nie miały żadnego innego znaczenia nad zapytanie proste. A jeżeli one tobie potrzebne były, to widać, że tak Bóg chciał, abym w téj chwili je wymówiła!
Poraj ucałował córkę w czoło i prawdopodobnie na tém skończyłaby się rozmowa o dniu dzisiejszym, gdyby do téj ukończonéj już sceny nie była przyłączyła się osoba trzecia.
W trzeciéj komnacie zajmowała się Małgorzata sprzątaniem zastawionego naczynia. Już dawno miała ochotę wmięszać się do rozmowy, któréj pojedyńcze słowa do niéj dolatywały. Tyle jednak nastawiała Paulina talerzy i farfurek, kubków i lampek, że biedna Małgorzata nie mogła sobie dać rady, aby to wszystko prędko uprzątnąć. Często nawet uderzyła jednym talerzem o drugi, upuściła nawet dwa noże i widelec umyślnie na ziemię, aby zwrócić uwagę mówiących na siebie — ale wszystko na darmo! Myślała, że tym sposobem snadniéj wejdzie do rozmowy, że w pierwszéj komnacie przypomną sobie starą Małgorzatę i do rady familijnej ją zawe-