Strona:Zacharjasiewicz - Chleb bez soli t.1.djvu/130

Ta strona została przepisana.

brak uszanowania dla starszych. Wyrostek był cięty chłopiec, który nie dał się zjeść w kaszy, co starego szlachcica niewypowiedzianie alterowało. I byłoby już przyszło do wielkiej awantury, gdyby ojciec gospodni nie stanął między nimi z dwoma kuflami pieniącego się, ciepłego piwa. Po pierwszych haustach byli już zupełnie zgodni z sobą, co do poglądu na obowiązki społeczne i uszanowanie starszej głowy.
Tam znowu pod piecem była zwada poważniejszej natury. Były konfederat i nie-konfederat spierali się z sobą, kto właściwie jest zdrajcą Ojczyzny! Jeden utrzymywał, że wszyscy ci, którzy nie są konfederatami barskimi; drugi, przeciwnie, zarzucał Pułasczykom zdradę kraju, bo oni to właśnie byli sprawcami całego nieszczęścia!
Spór obu polityków dochodził już niebezpiecznych rozmiarów, gdy nagle pojawiły się kufle z dymiącem piwem. Ręce, przygotowane już do walki, chwyciły za kufle, a po wypróżnieniu ich, podali sobie ręce obaj adwersarze, wymówiwszy naprzód słowa pełne namaszczenia:
— Bóg wie, kto z nas ma słuszność! Ot, pogodźmy się!
I rzeczywiście, po dwóch kuflach smacznego piwa, nastąpiła zgoda, ale w tem tylko, aby o Rzeczypospolitej — nic nie mówić!
Daleko trudniejsze miały kufle zadanie koło