Strona:Zacharjasiewicz - Chleb bez soli t.1.djvu/160

Ta strona została przepisana.

ślubie i w chwili, gdy waszmość jej swój afekt ofiarowałeś, przypomniała go waści.
— Tak jest — odparł Szucki z zadziwieniem, że palestrant całą jego sprawę zna ze wszystkiemi szczegółami.
Palestrant wytrzymał Szuckiego czas niejaki pod tem wrażeniem. Potem sfałdowawszy czoło mówił dalej.
— Impedyment ten jest tylko pozorny. Bronić Rzeczypospolitej nie znaczy trzymać zawsze pałasz w ręku, a palec na cynglu. Żołnierz nietylko wtedy broni Ojczyzny, gdy strzela i mieczem macha, ale i wtenczas, gdy spokojnie śpi w rozłożonym obozie. Czasami przez pozorny spoczynek więcej służy się Ojczyźnie, niżeli pukając na wiatr bez skutku. Zdaje mi się, że ten czas teraz nadszedł, a szlachcic, siedzący cicho i wyczekujący w swojej zagrodzie, jest dla wrogów daleko straszniejszy, niżeli w rocie, ucierający się bez skutku z liczniejszym nieprzyjacielem. Dla myśliwych bowiem jest wielką korzyścią, jeźli szpaki całem stadem latają po ścierni. A gdy się rozlecą i pojedyńczo niwę obsiądą, to najlepszy strzelec nie da im rady, bo za zabitego jednego zostanie tysiąc latających żywych!
Szuckiemu przypadł ten argument bardzo do do serca. Uśmiechnął się i z większą cierpliwością słuchał dalej.
— Otóż ślub, uczyniony w kościele, że wasz-