Strona:Zacharjasiewicz - Chleb bez soli t.1.djvu/172

Ta strona została przepisana.

łaby go do piersi przycisnąć. Czy ty wiesz Januszu, co to znaczy u kobiety?
Janusz i na to nic nie odpowiedział, tylko patrzał zamyślony przed siebie.

XXVII

Starościna miała słuszność, twierdząc, że Krystyna była dzisiaj zupełnie zmienioną.
W samej rzeczy Krystyna była dzisiaj zupełnie inną kobietą. Twarz jej smutna i blada grała żywemi kolorami. Odbijało się w niej każde żywsze tętno serca, każda przelotna myśl zapisywała się tam stosownym wyrazem. W oczach napół zmrużonych, jakby je świat rzeczywisty raził swoją prozą, tryskały ustawicznie jasne płomyki, zdradzające widocznie, że tam w głębi po za niemi pali się wielkie ognisko życia całą siłą i potęgą.
Mimo jakiegoś nieokreślonego szczęścia, które z całej postaci biło, widać jednak było w jej ruchach niepokój i niecierpliwość. Turkot powozów na ulicy trwożył ją. Zapierała oddech w piersiach i nadsłuchiwała. Wtedy twarz jej bladła powoli i znowu się rumieniła. Każde skrzypnięcie drzwi, głośniejszy stuk chodu, głos jakiś niezwykły, wszystko niepokoiło ją, przyspieszało jej pulsy, wstrzymywało oddech.