Strona:Zacharjasiewicz - Chleb bez soli t.1.djvu/39

Ta strona została przepisana.

spolitej kobiety. Wątpię, aby strzępek z tych szat był dla was tak skutecznym talizmanem, jak strzępek szaty hetmańskiej. Ale mam dla was coś świętszego, co jednak przy moich szatach było. To wam powierzam. A kiedy wam smutno na świecie będzie, to zwróćcie myśl ku niemu!... — Rzekłszy to, zdjęła z białej szyi szkaplerz z wizerunkiem N. Panny Maryi i zawiesiła na moich ramionach!... Patrzcie!
Tutaj rozpiął Szucki żupan i na nagich piersiach swoich okazał towarzyszowi mały, misternej roboty szkaplerzyk na jedwabnej wstążce. Podniósł go do ust, zwilżył spadającą z dużych wąsów łzą i ze czcią ucałował. Chciał go napowrót za fałdy żupana schować, ale pan Kasper wziął go za rękę i rzekł:
— Nie chowaj tak prędko tego specyfiku na wszelkie utrapienia nasze! Pozwól, niech i ja ochłodzę usta moje i uspokoję serce, które w tej chwili każe mi płakać z boleści!... In nomine Patris et Filii et Spiritui Sancii...
Przeżegnawszy się, pan Kasper przychylił się do szkaplerza i z czcią ucałował wizerunek N. Panny z Jasnej Góry. Łzy duże, jak groch, kapały mu po wąsach, a Szucki patrzał na towarzysza z rozrzewnieniem i cicho szeptał jakieś słowa, jakby się modlił...
W izbie już była cisza. Jaki taki ułożył się do spoczynku. Jedni odmawiali po cichu pacierze, inni zasypiali już pierwszym snem ludzi, całodziennym