Strona:Zacharjasiewicz - Chleb bez soli t.1.djvu/41

Ta strona została przepisana.

przygodach czekało, o tem żaden z nas nie wiedział, ale poznawaliśmy po marsowatej twarzy Wolskiego, że na coś wielkiego się zanosi. Każdy więc w duchu polecił się Panu Bogu i Najświętszej Pannie Maryi, bo przystając do Jej ordynku, oddał Jej życie swoje i krew do ostatniej kropli za ukochaną Matkę. Rzeczpospolitę, która od wrogów była wielce utrapiona!...
— Mów dalej o sobie, a sprawę Rzeczypospolitej zostaw do białego dnia, bo inaczej nie usnę spokojnie...
— Kiedy tak wszyscy o wielkich a tajemnych planach Pułaskiego półsłówkiem między sobą rozmawiali i mimowoli dreszcz pierwszego chrztu żołnierskiego w kościach swoich czuli: ja sam jeden nietylko dreszczu tego nie czułem, ale nawet planów naszego wodza nie siliłem się odgadywać. Jechałem w milczeniu i do nikogo ani słowa nie przemówiłem. Przede mną bowiem unosiła się nieustannie, jak przezroczysty obłok, kobieta w bieli, z podniesionemi rękoma jakby do błogosławieństwa, na których wisiał szkaplerz z wizerunkiem Bogarodzicy... Tak samo widziałem nieraz na obrazie Najświętszą Pannę Maryę Szkaplerzną...
...Zdążylśmy wreszcie pod Lwów. Pułaski przyjął nas serdecznie. Za dwa dni krótką przemową dodawszy nam animuszu, po odprawionem solennem nabożeństwie, siadł na swoją siwkę i pierwszy ruszył ku północy. Gdzie i dokąd, nikt z nas nie py-