Strona:Zacharjasiewicz - Chleb bez soli t.1.djvu/6

Ta strona została przepisana.
I.

Bardzo mało jest nam znaną fizyognomia społeczeństwa z czasów rozbioru Rzeczypospolitej. Figury ówczesne, uwijające się po widowni publicznej, nie dają jeszcze pełnego obrazu narodu. Z po za nich widzimy tylko głębokie, ciemne tło. ale nie widzimy twarzy narodowej, ma której powinny się były odbić wypadki ówczesne, bądź to zgrozą przestrachu i osłupienia, bądź rozdzierającem uczuciem cierpienia i boleści.
Twarzy tej zbiorowej nie widzimy, a trudno znowu przypuścić, aby na niej, prócz apatyi i uśpienia, nic innego nie objawiło się śród tych okropnych katastrof. Przypuszczenie ubliżyłoby narodowi!
Czemże bowiem było to społeczeństwo, jeżeli przy tak bolesnych ciosach nie wydało jęku godnego milionów, jęku, któryby dalej mógł być słyszanym. niż jęk mordowanych w ziemi judzkiej dzieci?
A przecież prócz małej liczby wysunionych postaci, które źle lub dobrze odrysowały się na kartach dziejowych, w masie społeczeństwa panuje cisza głucha, podobna do ciszy grobowej.