Strona:Zacharjasiewicz - Chleb bez soli t.1.djvu/73

Ta strona została przepisana.

ła w zwierciadło spojrzeć. Stała tak chwilę przed zwierciadłem, a potem ozwała się spokojnie:
— Widzę sama, że w takim stroju ze stryjenką iść nie mogę. Zanadto wielki kontrast między nami. Zresztą i tak boli mnie głowa. Wolę zostać dzisiaj w domu.
Starościna patrzała na Krystynę czas niejaki w milczeniu. Po chwili rozjaśniła twarz i rzekła:
— Dobrze, moje dziecię, ja sama to uznaję. Idź, każ się rozebrać, połóż się wcześnie do łóżka i niech ci Manicka zwinie włosy na wałek, aby dobrze wyglądały na jutrzejszym wieczorze u kasztelanowej... Ja pójdę sama z Januszem i postaram się o to, abyś na pokojach wojewody błyszczała świetnie — swoją nieobecnością!... Adieu, moje dziecię i śnij o ludziach, którzy siedzą tylko na senatorskich krzesłach!
Rzekłszy to, ucałowała Krystynę w czoło, a podniósłszy ręką szeleszczącą suknię, zwróciła się ku drzwiom, strzeżonym nader ospale przez skaradnego Cerbera.

XIV

Na odgłos srebrnego dzwonka, który prawdopodobnie złośliwy Cerber pociągnął, wyszedł naprzeciw starościnie służący z dwuramiennym świecznikiem i przeprowadził ją przez dwa sąsiednie pokoje.