Strona:Zacharjasiewicz - Chleb bez soli t.2.djvu/154

Ta strona została przepisana.

ona ma znaczny majątek i że ten majątek wystarczy, aby żyć wygodnie i dostatnio. Ale czyś waszmość nie zwróci na to uwagi, co sąsiedzi i świat cały o takim człowieku mówią, który sam będąc zerem, ułowił sobie żonę z posagiem, aby ta go karmiła? Czy nie wiesz waszmość, co za pogarda przywiązuje się do tego człowieka, o którym mówią, że majątek jego jest majątkiem „fartuszkowym“?... Podobnych myśliwych jest u nas bardzo wielu, ale wszystkich potępia opinia publiczna!... Czy chciałbyś, waszmość, do nich należeć?...
Szucki odskoczył na te słowa i zbladł jeszcze więcej, niż na wiadomość, że Krystyna za księcia idzie.
— Jakto! — zawołał, cały drżący — któżby śmiał mnie posądzić, że ja tylko za fortuną tutaj gonię?...
— Mówiłem, że opinia publiczna takby sądziła!... A trudno, żebyś waszmość mógł ją inaczej przekonać. Krystyna ma fortunę, fortuna ta jest znaczną — cóż z nią zrobić do kata?!
— Mości Korwinie — odparł po chwili Szucki — zadałeś mi cios najboleśniejszy z tej strony, z której się najmniej spodziewałem. Chciałbym być w tej chwili Krezusem, albo, żeby Krystyna była najuboższą z niewiast!
— A jeżeli, ani jedno, ani drugie być nie może?
— Powrócę w góry i tam spokojnie oczekiwać