Strona:Zacharjasiewicz - Chleb bez soli t.2.djvu/168

Ta strona została przepisana.

— Nam się zdaje — odparł Szucki — że rząd cesarski jest tylko naszym opiekunem...
Komisarz uśmiechnął się, musnął po swoim harcapie i odparł:
— To prawda, temu nie przeczę, ale gdzie jest opiekun, tam są małoletni... trzeba więc pełnić rozkazy opiekuna...
— Rozumiem, że małoletnim do pewnego czasu należy się posłuszeństwo — odpowiedział Szucki.
— Otóż tego posłuszeństwa wymagam dzisiaj od waszmości, bo tak każą ustawy cesarskie!
— Na czemże ma zależeć to posłuszeństwo?
— W ziemiach cesarskich należy sól do cesarza!
— Sól do cesarza? A jeśli ta sól jest w mojej ziemi?
— To ta ziemia wraz z solą musi należeć do cesarskiego rządu.
Szucki zmarszczył brwi. Widząc to, komisarz cesarski położył rękę na jego ramieniu i rzekł:
— Ale rząd cesarski nie chce wam tej ziemi z solą gwałtem odebrać, chce ją tylko dobrym sposobem nabyć na własność, aby z tych słonych źródeł, jeśli tego będzie potrzeba, z lepszym pożytkiem dla kraju korzystać. Wam za to ofiarują inne ziemie z dóbr królewskich, dwa razy, a nawet więcej warte od tych jałowych pagórków!... Możemy wam dać starostwo...