Strona:Zacharjasiewicz - Chleb bez soli t.2.djvu/171

Ta strona została przepisana.

dla niego pałacem szczęścia, a nikt nie śmiałby wtedy zranić go w ten sposób, jak go zranił w owej rozmowie Korwin...
— Mam tu potrzebne do tego papiery — rzekł po chwili komisarz — tylko podpisać!
Szucki przejrzał papier. Był to zwykły kontrakt kupna czyli zamiany z wszelkiemi formalnościami.
Wziął pióro — i podpisał.
Za kilka godzin odjechał komisarz, tylko żołnierze zostali.
— Danielu! Danielu! — wołał w ekstazie szczęścia Szucki. — Patrz! Jestem bogaty! Skarbu zakopanego nie znaleźliśmy, ani żyły złotej — ale jest starostwo!
Tu opowiedział w krótkich słowach, co zaszło. Stary Daniel słuchał i słuchał, ale dobrze nie mógł pojąć. W końcu chciał znowu prawić o ojczystym zagonie, ale Szucki nie dał mu przyjść do słowa, ściskając go i całując.
Czarny Mucek tylko zaczął od tej chwili wyć przeraźliwie i naszczekiwać w kierunku, gdzie były zdroje!...

XXII

Sprzedaż czyli zamiana zagrody na inną ziemię z dóbr koronnych nie była w gruncie rzeczy żadnym nadzwyczajnym faktem. Rząd cesarski, zaprowadza-