Strona:Zacharjasiewicz - Chleb bez soli t.2.djvu/189

Ta strona została przepisana.

nader pobożną, narzekała na świat i ludzi i oczekiwała — końca świata.
O Krystynie, jak zazwyczaj o ludziach cichych cnót i cichych czynów, nie zachowała tradycya bliż szych szczegółów. Wspomina tylko, że nigdy zamąż nie wyszła i do końca życia zatrzymała wkoło siebie tę dziwnie anielską aureolę, z którą na ziemi żyć tak trudno, a do nieba jeszcze dostać się nie można!...
Pozostałą część majątku, w której solnych zdrojów nie było, przeznaczyła na cele dobroczynne, przybrawszy ubiór zakonny, jak to na jej konterfekcie w jednym z klasztorów podkarpackich widać, który hojną swoją ręką wspomagała...
O Szuckim wieść zupełnie przepadła. Lud tylko, zebrany w ów dzień pamiętny w Korwinowie, opowiadał, że widziano karetę jego, zaprzężoną czterema karemi rumakami, pędzącą w szalonym rozpędzie po przed jego dawną zagrodę i spadającą nagle z wysokiego brzegu potoku właśnie w to miejsce, gdzie chłop-znachor skarb wskazywał...
Ale gdy ludzie na to miejsce przyszli, nie znaleźli ani karety, ani czarnych rumaków.
Od tego czasu widziano zawsze o północy tę karetę i kare rumaki, krążące koło sprzedanej zagrody... Czasami stawała ta kareta, a z niej wychodził jakiś wybladły człowiek i kopał ziemię paznogciami, wołając:
— Soli! Soli!...