Strona:Zacharjasiewicz - Chleb bez soli t.2.djvu/194

Ta strona została przepisana.

Audytor spojrzał na sędziwą, znojem pooraną twarz Korwina i odparł:
— Kwestya polska nie jest dla rządu cesarskiego zamkniętą. Być może, iż ona kiedyś będzie ważnym czynnikiem wielkich robót politycznych naszego mocarstwa... Ale dzisiaj... dzisiaj... polityka każdego wielkiego mocarstwa ma swoje fluktuacye... które jednak nigdy nie przesądzają przyszłości!...
Tu ruszył audytor ramionami — jenerał dał znak pałaszem...
Za kilka minut skrzypnęła szubienica... Korwin już nie żył!
Po nim nastąpiła egzekucya kilkunastu partyzantów.
A nad wszystkimi unosiło się stado krakających wron, jakby wcielone pocieszające słowa audytora!
Ale tam nad wronami, po za sinemi chmurami, był Bóg... Z Jego Wszechwidzącego oka przedarł się przez chmury i wrony tęczowy promień i spoczął litościwie na głowach ofiar politycznej sytuacyi państwa...


KONIEC.