Strona:Zacharjasiewicz - Chleb bez soli t.2.djvu/20

Ta strona została przepisana.

przeniesiono go na żupan, aby wysmukłość figury, tak wielce wówczas ceniona w modzie francuskiej, lepiej uwydatnioną była. Buty safianowe zatrzymano, ale zamiast opuszczonych na nie szarawarów szerokich, włożono do cholewy wązkie, częstokroć aksamitne spodnie.
Szlachta w tych ubiorach okazywała zazwyczaj większą ruchliwość umysłu, mieszała do dawnych swoich wyobrażeń pewne hasła postępowe i rozprawiała bardzo wiele o tem, co w Rzeczypospolitej było godne miłości i podtrzymania, a co wymagało naprawy z gruntu. Przypuszczała ona, że dawna praktyka nie wystarcza dzisiaj i że trzeba jakoś pogodzić z tem, co dzisiejszy czas wymaga, choćby nawet coś uciąć potrzeba było, jak nap. poły u kontusza.
Ludzie ci, biegli w dyalektyce, zasilali oba skrajne stronictwa. W miarę więc przychylenia się na jedną lub drugą stromę, albo rozszerzali swoje szarawary i szli w szeregi walczącej Konfederacyi, albo, zrzuciwszy i tak podcięte kontusze, przywdziewali peruki i fraki, i z twarzą upudrowaną, rozprawiali o trudnościach rządzenia narodu, który nie umie pojąć, że ten więcej wiedzieć musi, kto na wyższym szczeblu machiny rządzącej stoi...
Zupełnie odmiennie od jednych i drugich przedstawiali się ci, którzy z kontuszem i wąsami już na zawsze rozbrat wzięli, włożywszy na głowę perukę z harbajtlem, a inne akcesorya ubioru zamieniawszy