Strona:Zacharjasiewicz - Chleb bez soli t.2.djvu/90

Ta strona została przepisana.

cia obozowego, opisał kilka potyczek, z których tylko dlatego wyszedł cały, że zasłaniała go płaszczem swoim Królowa Polska z siedmioma gwiazdami przy głowie, ubłagana przez Krystynę.
Dalej opowiadał towarzyszom, jak był ranny i jak nie wiedział sam, gdzie go wieziono, a gdy oczy otworzył, obaczył nad sobą pochylone, blade czoła Krystyny, która jego życia strzegła.
I wiele jeszcze innych rzeczy opowiadał. Był wesoły, szczęśliwy, nie dbał o jutro, bo dzisiaj wystarczyło mu za wszystko. Na palcu miał pierścień Krystyny, a w sercu zapisały się rozkosznie jej słowa, że Bóg ich nie rozdzieli.
I tak chwila za chwilą, zeszło do południa. W południe mieli obaj z panem Kasprem udać się do pani starościny.
Pan Kasper przyczesał czuprynę, podgolił wąs i wziął na siebie kontusz odświętny z karabelą, w jaszczur oprawną. Okręcił się pasem nader kunsztownie i wiele czasu poświęcił, aby węzeł dobrze wyglądał.
Szucki także odświeżył się, jak mógł najlepiej. Twarz jego jaśniała radością.
Około godziny pierwszej zabrali się do drogi. Stary Sebastyan Wilga pokropił ich w progu święconą wodą, która tam w cynowej kropielniczce wisiała. W tej kropielniczce maczał każdy wchodzący i wychodzący palce i żegnał się. A czasem używał