poruszenie pojawiające się zawsze po wypadkach dziejowych.
Wiek ubiegły zamknął pewien okres dziejów. Ludzie, którzy ten okres stanowili, wypadli z ról swoich, a na ich miejsce wchodzili nowi. A co się jeszcze z dawnego autoramentu zostało, to zużyło się w pierwszych piętnastu latach nowego stulecia, szukając cichych grobów po twardym znoju i zawiedzionych marzeniach.
Wielkie rady historyczne, które jak karyatydy dźwigały dawny porządek rzeczy w ubiegłym stuleciu, straciły w nowem cały fundament, na którym oprzećby się mogły. Odeszły więc na bok, bo nowy porządek rzeczy nie miał dla nich miejsca. Podupadli i zubożeni wysileniami ostatnich piętnastu lat, abdykowały po większéj części z przewództwa w społeczeństwie i skryły się w zaciszną ustroń, żyjąć tam wspomnieniami i tradycyami tego, co już dla nich minęło.
Wydarte te luki w społeczeństwie, potrzeba było innemi ludźmi obsadzić. A takich ludzi było teraz bardzo wiele.
Wołyń, Podole, Ukraina, a nawet w części Ruś Czerwona, obfitowały podówczas w takich ludzi. Były tam bowiem kolosalne fortuny wielkich panów polskich, dzierżących w autoramencie Rzeczypospolitéj wysokie dygnitarstwa. Te fortuny powierzano częstokroć radzcom, plenipotentom, ekonomom, którzy tam gospodarowali
Strona:Zacharjasiewicz - Milion na poddaszu.djvu/125
Ta strona została przepisana.