błazeńskiéj ze dzwonkami przebiega stolicę, aby tylko za to coś zarobić?...
— Dla tego powiedziałem pani z góry, że na to tylko bardzo krótko odpowiedzieć mogę!
— Ależ nie panie! Taka rzecz zasługuje na jak najdłuższą dyskusyą — trzeba żeby o niéj mówiono po wszystkich salonach, po wszystkich ulicach i warsztatach, bo przecież musi być jakaś opinia publiczna! Czemże my w końcu będziemy wobec gminu, jeżeli wyprawiamy mu bezpłatne widowisko, aby tylko pieniądzie za to dostać! Cóż się zostanie arlekinom i komedyantom?
— Permettez, niech się usprawiedliwię z mego zaciętego milczenia. Najprzód mówisz pani o moim przyjacielu. Cokolwiekby ten przyjaciel złego zrobił, moim obowiązkiem jest bronić go nawet wtedy, gdyby to było na moją niekorzyść!
— Oh! comme vous êtes genereux! spodziewałam się tego od pana, bo wiem, żeś pan szlachetny!
Tu położyła znowu Alina rączkę swoją na rękawiczce Hektora i z nadzwyczajnem ciepłem uścisnęła go.
— Cieszę się, że przynajmniéj fałszywy krok mego przyjaciela, dał mi dopiero sposobność, abyś mnie pani w tem świetle obaczyła! Dawniej, gdy on był szczęśliwszym odemnie, a ja go ganiłem czasem, toć pani gniewała się na mnie. Pozwolisz więc pani, że również
Strona:Zacharjasiewicz - Milion na poddaszu.djvu/139
Ta strona została przepisana.