nieznacznie opowiadanie pokierował, rozpaczliwym ruchem ręki odsłonił kryjącą się wstydliwie łysinę i odparł szybko:
— Panna wcale nie jest brzydką, a nawet pod pewnym względem może uchodzić za ładną!
— Mniejsza, czy ładna czy brzydka, rozumna czy głupia, ale milion, cóż ten milion? Zkąd tam milion? pytali wszyscy.
— Otóż teraz kolej na was, odpowiedział z wystraszonemi oczyma Kubaś, sprawdzić ten milion waszemi znajomościami bogatych rodzin naszych. Mnie się zdaje, że prawnik zadrwił ze mnie!
— Jakże się nazywa ta nieoceniona babunia z tym ładnym milionkiem i gdzie mieszka? zapytał podkomorzyc.
— Mieszka na poddaszu, róg ulicy Rymarskiéj i Leszna... nazywa się szambelanowa Mirska!
— Szambelanowa Mirska! powtórzyli wszyscy i spojrzeli po sobie wzrokiem badawczym.
Głucha cisza zapanowała w saloniku. Złośliwy kupidyn z wyprężonym lukiem zdawał się uśmiechać do wszystkich... Psotnik wypuścił niewidocznie kilka złotych strzałek, ale żaden nie dał poznać, że te strzałki trafiły...
— Szambelanowa Mirska, podjął po długiéj chwili podkomorzyc, którego oczy dziwnie zabłysły — Mirscy
Strona:Zacharjasiewicz - Milion na poddaszu.djvu/23
Ta strona została przepisana.