Strona:Zacharjasiewicz - Milion na poddaszu.djvu/35

Ta strona została przepisana.

odsapnął, ruszył się z miejsca i wypadł na schody. Za nim pospieszył podczaszyc, za podczaszycem podkomorzyc, a w końcu wysunął się i Hektor.
W przeciwległéj kamienicy w sieni stał Lesio i patrzał jak jeden po drugim wypadali z sieni, powalani kurzem i omotani pajęczyną. Pierwszy wytoczył się z sieni.. Kubaś, za nim inni. Achil chodził po ulicy i tylko rekognoskował.
Lesiowi dziwne myśli przychodziły teraz do głowy. Antenaci tych wszystkich brali także milionowe fortuny, ale tych fortun dobijali się z bronią w ręku w służbie Rzeczypospolitéj, a wnukowie ich umią tylko robić wyprawy po milion posagu, chociażby gdzieś na poddaszu... Czy czasy się zmieniły, czy ludzie tak znikczemnieli?...