— Tak więc się zrobi Tereniu, prawiła daléj, pokoik ten z osobnym wychodem wyporządzi się zaraz dzisiaj po południu. Elżbieta każe go służącéj czysto wymieść, a ty Tereniu zajmiesz się sama, aby go jako tako urządzić. Postawi się tam sofka, co jest na strychu, tapczan, dwa krzesła i jedno zwierciadło. Jak zechcesz możesz tam także zawiesić kilka obrazków swoich, które i tak poniewierają się na strychu. Ja bym była za królem Janem III z dużemi wąsami. Patrzy on jak żywy człowiek, i zdawałoby się, że jest dwóch mężczyzn na poddaszu!
— Przecież nam jakoś śmieléj będzie, ozwała się z pod pieca Elżbieta, jeźli jaki mężczyzna tutaj zamieszka!
Terenia już tych słów staréj prządki nie słyszała. Biedne, osamotnione dziewczę puściło wodze swojéj wyobraźni dziewiętnastoletniéj, a młoda dusza wymknęła się w jakiś świat inny, zupełnie nowy! Przed jéj oczyma przechodzili długim szeregiem różni lokatorowie i dopraszali się o ten pokoik... Odmówiła jednemu, drugiemu, trzeciemu... czwarty był jakoś uparty, nie chciał odejść... zapłakała... a lokator zajął pokoik!...
— A ty Tereniu, mówiła daléj szambelanowa, napiszesz ładnie na kartce papieru: „Tu jest pokoik do najęcia.“ Tę kartkę przylepi potem Elżbieta z Annuśką na dole na murze, aby każdy wygodnie mógł czytać.
Strona:Zacharjasiewicz - Milion na poddaszu.djvu/46
Ta strona została przepisana.