Strona:Zacharjasiewicz - Milion na poddaszu.djvu/48

Ta strona została przepisana.
VII.

Zaraz po obiedzie, który Annuśka z jakiejś garkuchni przyniosła, poszła szambelanowa do drugiego pokoju trochę przedrzemać się, jak to było jéj zwyczajem. Terenia wzięła się zaś natychmiast do poruczonéj roboty.
Wyniesiono na strych stare graty, podłogę zamieciono starannie. Ustawiono sofkę, łóżko, stolik i cztery krzesła. Reszta należała już do własnego przemysłu Tereni, aby ten pokoik przyjemnym i zapraszającym uczynić.
Gdy o tém pomyślała i słowa ostatnie babuni sobie przypomniała, zaczęło jéj serce jakoś strasznie się niepokoić. Raz chciało gwałtem przejść na prawą stronę, drugi raz chciało przebić lewą, aby się z téj ciasnéj klatki uwolnić. Biedne dziewczę nie mogło sobie dać rady z tém rozkapryszoném sercem. Cóż jemu dzisiaj tak nagle się stało? Jaki może być związek między