tryarchy i uznała wszystko za dobre. Ale gdy kartkę przeczytała, zapytała z chmurką na czole:
— A dla czegóż to waseńdzka dodała „dla kawalera?“ O tém przecież nie było mowy!
Terenia zarumieniła się jak piwonia, spuściła czarne oczka i odpowiedziała:
— Ja sądziłam, że w takim małym pokoiku nikt inny zamieszkać nie może!
Szambelanowa pokręciła trochę głową, przeczytała raz drugi i trzeci i ozwała się w końcu!
— Tego dodatku wcale na kartce nie było potrzeba. Rozumie się, że w jednym pokoiku człowiek z rodziną mieszkać nie może. Ale kiedy już się napisało, to szkoda papieru, aby pisać drugi raz. Niechże i tak będzie!
Teraz musiała Elżbieta z żytnéj mąki zrobić klajster, a korzystając z wieczornego zmroku za pomocą Annuśki przylepić tę kartkę na dole przy bramie w takiem miejscu, aby każdemu przechodzącemu w oczy wpadała.
A gdy po długich kłopotach wreszcie kartka na murze przylepiona była, wróciły wszystkie kobiety na dawne swoje miejsca, na jakich zastali je mniemani złodzieje. Szambelanowa postawiła lampkę na stole, i zaczęła czytać w książce, Terenia wzięła ten sam pa-
Strona:Zacharjasiewicz - Milion na poddaszu.djvu/53
Ta strona została przepisana.