rządni, mieli jak każdy porządny dżokej swoje wagi. Oni widzieli jasno, czego im do poezji potrzeba było — trzynasta zgłosek i rymu na końcu. Przy tak małych potrzebach mieli dobry i zdrowy żołądek, wyglądali czerstwo i rumiamo, podczas gdy dzisiejsza poezja każe mieć twarz bladą, cienkie nogi, a w dodatek suchoty.
Rzekłszy to, hrabia Leon rozśmiał się szczerym, serdecznym śmiechem, w którym jednak zabrzmiał lekki dysonans ironji. Jerzy wpatrzył się z uwagą w jego zimną, spokojną twarz i rzekł:
— Szczególne dajesz pan definicje poezji, widać, żeś się pan nad nią zastanawiał.
— Nie, panie, zastanawiać się nie lubię. Nie lubię poetów z piórem w ręku. Ja szukałem poezji żywcem, szukałem po całym świecie, jeździłem po nią na ostatnie krańce świata.
— I nigdzie nie znalazłeś jej pan?
— Nigdzie. Dzisiaj szukam jej u pana.
Jerzy wypatrzy! się znowu na swego gościa. Jego słowa widocznie zmierzały do czegoś, co bardzo blizko było tak świeżej tajemnicy jego serca. Nie rozumiałże on pod poezją miłości jego do Janiny? Nie chciałże mu przez to powiedzieć, że ta miłość jest bez celu?
— Pańskie życie — mówił dalej hrabia Leon — wnosząc z tego, cośmy wczoraj między sobą mówili, zdaje się być najkompletniejszym zbiorem poezji. Burza wypędza cię z domu rodzinnego, wychodzisz z pieśnią w duszy, kochasz... co? fantom, lud, dla niego stajesz się cyrulikiem... i cóż dalej?... poezja rozpłynęła się jak mgła.
Jerzy westchnął i zamyślił się. Hrabia Leon poruszył strunę zbyt dotkliwą.
— W życiu naszem przebywamy wiele złudzeń — rzekł po chwili Jerzy — ale zasługa nasza na tem zależy, że wytrwamy do końca.
— Ach, to mówmy o obowiązkach, ale nie o poezji! o dotrzymaniu danego słowa, etc. Według mnie, poezja i kobieta jedną chodzą drogą.
— Poezja i kobieta? — poderwał Jerzy, widząc, że gość jego coraz więcej do jakiegoś ukrytego celu dąży.
— Poezja i kobieta są to dwa główne temata naszego życia. Każdy był kilka chwil w życiu poetą, każdy kochał. Oba te temata nie są niczem innem, jak czemś niewyraźnem, nieokreślonem. Ta niewyraźność zarysów, która dozwala naszej wyobraźni śnić rzeczy najcudniejsze, wabi nas i zachwyca. Dopóki życia nie znamy, dopóki ono niewyraźnie z dala nam się przedstawia, póty jesteśmy poetami. Dopóki kobieta jest od nas oddalona barjerą towarzyską lub społeczną,
Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/120
Ta strona została przepisana.