Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/145

Ta strona została przepisana.

stawił i drugą, a gdy to samo siedmdziesiąt razy powtórzył, spostrzegł się, że już jest na dole i stoi przed człowiekiem w dużej, białej szlafmycy, który go dziwnie na wszystkie strony ogląda. Mądry głupiemu ustąpić musi, pomyślał sobie zegarmistrz i drapnął z kamienicy co tchu, bo mu się jakoś markotno robiło przy tej długiej, chudej figurze z białą szlafmycą na głowie.
Są ludzie, o których mówią złośliwi Francuzi, że im dopiero na schodach przychodzą dobre koncepta do głowy. Jakkolwiek mieszczanin dąbczyński nie koniecznie do nich należał, jednak szczególnym przypadkiem wyniósł był z siedmdziesięciu pięciu schodów wcale nie zły koncept na ulicę. Rozumował sobie w ten sposób:

— Dałbym sobie głowę uciąć, że Link był pijany. Inaczej nie dałby mi rady i nie wyrzuciłby mnie tak łatwo za drzwi. W takim razie trudna z nim sprawa, a nawet wiele się już popsuło. Zresztą w jego domu, na jego śmieciu nie wypada człowieka napadać. Tę obelgę trzeba ofiarować św. Antoniemu, a jutro rano, gdy będzie trzeźwy, trzeba całą rzecz z góry na nowo rozpocząć. Nie zawadzi jednak i z tego wypadku wyciągnąć naukę, która i tak już w polskiem jest przysłowiu: Co nagle, to po djable. A ja tylko dodam do tego: Gdy idziesz do złego człowieka, to policz naprzód schody, bo nazad nie będziesz miał czasu.



Do nocy był jeszcze spory kawał. Mieszczanin przeszedł jedną i drugą ulicę, napatrzył się do sytu różnym esom i floresom, a obaczywszy wystawę zegarmistrza, stanął przed nią na czas dłuższy. Zrazu patrzył dosyć ciekawie na te drobne i płaskie zegarki, lecz powoli zaczął się uśmiechać, a widząc, że koło niego nie ma nikogo, rzekł do siebie półgłosem:
— Wszystko to wyrwigrosz i tandeta. Takie małe, niepokaźne, niech tylko jeden ząb się skrzywi, a już człowiek nie da temu rady. Nie ma to jak stary, dawny zegar, mospanie, z kukułką i kurantem! Człowiek już wiedział, co ma w domu. Była i wygoda i rozrywka. A teraz, pożal się Boże! I jakże to poczciwy kunsztmistrz może dzisiaj taką tandetę sprzedawać, oszukiwać ludzi, dawać zegarek o trzech kółkach! To mi zegar, że jak zajrzę do niego, to gęsto jak w lesie! Aż się ćmi przed oczami, a serce rośnie, gdy to wszystko ruszać się zacznie, jakby żyło! A teraz trzy kółka i basta!