Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/155

Ta strona została przepisana.

zacierają dawne nazwiska, cudzoziemczą lud, walą zamki i grobowce, i z każdym rokiem posuwają granicę narodów coraz dalej na wschód, S z ziemi utraconej rozchodzi się coraz więcej tułaczów i sierot bez progów rodzinnych!
Mimo to rzadko kto poznał postępującego naprzód nieprzyjaciela. Kredyt, który szedł przed nim, bardzo przypadł mieszkańcom do smaku. «Après nous le déluge», mówili jedni i brali pełną garścią z bezdennych skrzyń tego kredytu; inni mniemali swój majątek oczyścić i rozprzestrzenić go; drudzy wpisywali się do przedsiębiorstw, które miały im przynieść zyski dwukrotne. «Goliat» wszystkim dawał i uśmiechał się, bo miał już naprzód wyrachowaną subhastację, wiedział dzień i sekundę, w której kredyt jego musi zabić nieomylnie wierzyciela.
Kredyt w przedsiębiorstwach przemysłowych może być wielkiej wagi, ale rolnika kredyt zabija. Mianowicie rolnictwo polskie, nie podniesione jeszcze do przemysłu, najgroźniejszego ma nieprzyjaciela w kredycie. Prosty rachunek może to okazać. Rolnik pożycza w instytucie kredytowym pewną sumę. Jeźli policzy wszelkie poboczne wydatki i stratę na papierach, to procent pożyczki dojdzie do dwunastu, jak się to dzieje z pożyczką, którą zaciągają Galicjanie w banku wiedeńskim. Kapitał ten włożony w ziemię przy połskiem gospodarstwie możeż przynieść dwunasty procent?... Nie jestże to dobrowolne przyłożenie sobie noża do gardła? Nie możnaż tu jak najpunktualniej obliczyć czas koniecznego bankructwa?...
«Goliat» znalazł na polskiej ziemi bardzo dobry grunt do swoich spekulacji. Pomagała mu do tego pochopność nasza do gotowych pieniędzy, a wstręt do pracy i oszczędności, nieoglądanie się na przyszłość, i to życie z dnia na dzień, życie wyczekiwania jakiegoś zwrotu w dziejach ludzkości. Pomagały mu do tego nasze cnoty, gościnność i szlachetność polska, która brzydzi się najmniejszym brudem, kalającym dzisiejsze zyski, która dziś jeszcze ma wstręt od łokcia i lady kupieckiej. Pomagała mu do tego piękna wiara nasza, która chce, aby naród był świątynią, a nie jaskinią handlarzy i wekslarzy. Wszystko to sprzyjało potężnemu «Goliatowi», a z każdym dniem ubywało ziemi ojczystej na kresach wielko-polskich.
Takim był dom «Moses Goliat et Compagnie», owa niezłamana forteca, zkąd cicho i bez huku odbywały się nowoczesne podboje, Napróżno urągały się z wchodzących do kantoru szlachców polskich kamienne karjatydy, napróżno wykrzywiały do nich szydercze twarze, śmiały się z pod gzymsów złośliwe satyry; przyciśniony rożnem niepowodzeniem szlachcic wychodził rad z pieniędzmi w kieszeni i zda-