Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/182

Ta strona została przepisana.

że Słowianie muszą być niższymi od innych. Nie trudno więc zwyciężyć tych, co się rodzą zwyciężonymi.
Krótka tą razą mowa filologa tak wszystkim przypadła do smaku, że jedni na serjo, drudzy ze śmiechem podnieśli kielichy do góry i jednogłośnie zdrowie pana Tamimischla wypili.
Aby ten chaos zdań i wyobrażeń jeszcze bardziej zamącić, usiadł tenor liryczny do klawicymbała i dziwnie melancholijnym głosem zaśpiewał ów prześliczny hymn narodowy, ową smutną pieśń Arndta, który śród swoich pyta się:

«Was ist des Deutschen Vaterland?»


Wszyscy słuchali z rozrzewnieniem tych miłych, bolejących tonów, ale nikt poecie nie odpowiedział, gdzie jego ojczyzna. Tylko ów gość w wytartym żołnierskim mundurze, który dotąd milczał, otarł wielką łzę z siwych wąsów i mruknął z cicha:

« Schleswig-Holstein meerumschlungen!»




Wśród tej wrzawy i krzyku wymknęły się cztery osoby z szanownego zgromadzenia. Walter i Matylda wyszli do znajomego buduaru. Matylda chciała zapewnie być obecną przy chowaniu srebra i swemu narzeczonemu przy tej sposobności zarecytować kilka jego wierszy, a docent przyszedł za nią zapewnie w tym celu, aby się swego autorstwa po raz setny wypierać. Starą ciocię, która innemi drzwiami wyszła, można było podejrzywać, że poszła na poobiedne dołki z powidłami, które tak lubiła, że je o każdej porze dnia jeść mogła.
Czwartym, który wyszedł, był młody Otton.
Biedny młodzieniec zdaje się wiele cierpieć. Kie nic jadł przez cały obiad i do nikogo ani słowa nie przemówił. Wstał wcześnie i powolnym krokiem udał się na drugie piętro.
Rzuciwszy się na kozetkę, westchnął i rzekł do siebie:
— To być nie może, żebym się łudził. Gdy ostatnim razem byłem w Dąbczynie, weszła pierwsza do salonu, gdy jeszcze nikogo nie było. Wprawdzie zarumieniła się, jakby wcale nie spodziewała się mnie tam ujrzeć. Ale widziałem ją dobrze z dziedzińca, gdy na mnie przez okno patrzyła... Biedna! Ona chciała mówić ze mną, a nie mogła tego inaczej uczynić!... O nie, ja się nie łudzę. W tem ciemnem oku tyle uczucia, ten głos jak dźwięk struny metalowej,