pojedynku wygląda... a tymczasem zbudziłeś tylko pragnienie krwi.
— Widzę, że pan musisz być swoim własnym lekarzem — odparł zimno hrabia.
— Są choroby, które tylko samemu leczyć można — odrzekł mu na to również zimno Jerzy.
Hrabia Leon przeszedł się kilka razy po pokoju, poglądając z pod oka na Jerzego. Jerzy jak najspokojniej zapalał sobie cygaro. Widać podobało się to hrabiemu, zatrzymał się przed kanapą i począł się mu z uwagą przypatrywać. Po chwili rzekł:
— Dotąd myślałem, że potrzeba życiem pogardzać, aby je stawiać na kartę. Teraz widzę, że można to uczynić w chwili, gdy się nam ono najpiękniej uśmiecha!
— Ta między nami zachodzi różnica — odparł Jerzy z bolesnym uśmiechem.
— Temu nie przeczę... może się kiedy zbliżymy do siebie... tak na pół drogi przynajmniej — rzekł hrabia i pospieszył do stolika, na którym był przyrząd do pisania.
Napisawszy kilka wierszy, zadzwonił na służącego hotelu.
— Ten list odniesiesz do księcia Thurn — rzekł do niego — a z tym udasz się do pana R., u którego kupiłem dwa konie. Oraz proszę o rachunek, gdyż zaraz wyjeżdżamy.
Jerzy czekał właśnie niecierpliwie odejścia służącego, aby hrabiego zapytać się, co znaczą tak dziwne rozporządzenia, gdy tenże rzekł do niego:
— Muszę panu oczywiście sekundować. Znasz pan sekundantów swego przeciwnika?
Jerzy oddał mu karty.
— A wiesz pan, z kim się strzelam? — zapytał hrabiego.
— A jużci z młodym Warnerem! — odparł tenże z uśmiechem.
— Pan zgłębiasz wszystkie tajemnice.
— O mnie mniejsza... ale żeby tylko ktoś inny wypadku tego nie zgłębił, a niesmacznem byłoby mi to pensylwańskie więzienie. Wypadek pana Von der Mark narobił tuta] hałasu. Jakieś dziwne figury snują się od rana w koło hotelu. Dla tego dobrze będzie, jeźli my zaraz ztąd wyjedziemy. Konie pójdą z moim służącym do Dąbczyna, a my tymczasem z innego hotelu wyjedziemy innemi, które właśnie kupiłem. Czysta krew angielska, milę biegną piętnaście minut. A teraz idę do sekundantów: tymczasem możesz pan wygotować na przypadek dokument samobójstwa i coś na kształt testamentu.
Rzekłszy to hrabia Leon, uśmiechnął się z największą obojętnością, zapalił świeże cygaro, a nucąc arję z «Hugonotów»
Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/202
Ta strona została przepisana.