Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/304

Ta strona została przepisana.

oddano do rąk obcych! Ziemia ojczysta straciła kilka zagonów — kilka pamiątek narodowych spróchnieje i rozsypie się!...
Śród tych smutnych obrazów jasna twarz Janiny mignęła, jak błyskawica przed duszą marzyciela. W jego sercu powstała dziwna — walka. Zdawało mu się, że jakaś fałszywa struna tam się nagle ozwała. Z zamku odprawiono go — jego współczucia nie przyjęto. Różne myśli poczęły mu chodzić po głowie.
W tem drzwi się otworzyły — do pokoju wszedł Otton.
Jerzy wypatrzył się zdziwiony na gościa i w milczeniu wskazał ręką na fotel.
Otton miał twarz bledszą jak zwykle, oczy zamglone, jakby bezsenną noc przepędził. Jego usta drżały; jakieś wielkie, stanowcze słowo miało wyjść przez nie.. Ale Jerzy tego wszystkiego nie widział. Przed jego oczami stały owe kamienne postacie z krużganku kaplicy i przelękłe cisnęły się do jego samotnej izdebki. Krawędź ziemi ojczystej, na który stali, odłamał się i pochylił w przepaść, aby zginąć na zawsze. A przecież to była myśl, która go tu zapędziła, aby na brzegu obcego lądu zaciągnąć się pod sztandar rycerzy kresowych! I cóż uczynił dla tej pięknej myśli swojej? On chciał się poświęcić, a tymczasem marzył o samym sobie! Czyż nie lepiej zerwać tę nić, która serce swe obmotał, i wrócić napowrót do uczynionych ślubów swoich?
— Nie śmiem podać tej ręki, która do pana mierzyła — rzekł młodzieniec drżącym głosem.
— Krew jest symbolem dobrych uczuć — odparł Jerzy z uśmiechem, bo coś go ciągnęło do tego biednego młodzieńca.
— A więc z ufnością mogę się panu zwierzyć —
— Słucham pana — rzekł Jerzy, podając mu rękę.
— Wyobraź sobie pan najprzód, że pewnej osobie wiele zależy na względach panny Janiny.
Jerzy posunął się na krześle i wypatrzył się na Ottona.
— O te względy jednak jest mu bardzo trudno, bo te względy pan posiadasz.
Jerzy uczuł rumieniec na twarzy. Kamienne postacie z krużganku kaplicy stanęły gniewnie przed nim i zmarszczyły brwi.
— Nie wiadomo tej osobie, jakie są zamiary pana w tej mierze.
— Moje zamiary? — odparł Jerzy, który do tej chwili tak jasno jeszcze nigdy siebie nie zapytał — moje zamiary?... Ja żadnych nie mam zamiarów.