Ale czwartego dnia zabłysła na niebie wielka łuna — krzyk mordu rozległ się na około — w nieszczęsnej ślepocie popełniono na tej ziemi grzech Kaimowy!... Kajetan miał żonę i czworo dzieci. Siedzieliśmy właśnie po wieczerzy i mówiliśmy o tej strasznej łunie na niebie. Na ręku matki posnęły dziateczki jak aniołki. W tem otoczono nagle dwór — czerń rozjuszonego chłopstwa wtargnęła do sieni. Wyskoczyliśmy z Kajetanem do nich i poznaliśmy między nimi niejakiego Linka, który włócząc się jako pismak pokątny po karczmach i chłopów do procesów namawiając, odniósł był za to na skargę Kajetana jakąś karę.
— Link! — ozwało się echo z sieni — Link! powtórzyło kilka głosów w sali.
— Kajetan odgadł zaraz, że zemsta tego niegodziwca sprowadziła na dwór rozjuszone chłopstwo. Gdy mowa nasza nic nie pomogła, wzięliśmy się do broni. Widząc to napastnicy, cofnęli się. Słyszeliśmy głos Linka: zapalić! Z czterech węgłów buchnął naraz płomień, a dziatki — czworo dziatek spało jeszcze!... Za godzinę runął dach, a gdym oczy otworzył, leżałem na śniegu pokaleczony, a przedemną dymiła się kupa gruzów — na świecie już nie miałem nikogo z mojej rodziny!... Za kilka tygodni wyszedłem daleko — daleko — szedłem, dokąd mnie oczy prowadziły!
Górnicki odetchnął, otarł pot pot z czoła i po chwili mówił dalej:
— Znane wam są smutne koleje tułacza! Bez rodziny, bez rodzinnego domku, bez przyjaciół, przechodzi przez świat żyjących jak cień upioru. Twarz jego odwyknie od uśmiechu, oczy wyschną od płaczu, a usta nauczą się bluźnić Bogu, bluźnić samemu sobie!...Ach! wy jesteście szczęśliwi! Wyście nie zaznali tego gorzkiego uczucia, gdy człowiek utraci kąt rodzinny, gdy za kilka srebrników odstąpi ten kawał ziemi, na której żyli jego ojcowie!... 0, domku rodzinny! tyś jako zdrowie; ile cię cenić potrzeba, ten tylko się dowie, kto cię utracił!...
Twarz opowiadającego okryła się rumieńcem, a w oczach jego zamigotał płomień gorączkowy.
— Przeszedłem wiele krajów i narodów. Widziałem, jak dla marnego zysku opuszczają ludzie miejsca rodzinne i przenoszą się za morza. Niczem u nich zagroda ojczysta, a wszystkiem zysk i pieniądze! U nas zaś czego innego potrzeba do życia. Szlachcic bez dziedzictwa jest jak człowiek, który nie stoi na nogach. Głowa mu się kręci, w sercu mu nudno — życie go nudzi! Doświadczyłem tych wszystkich chorób — bo jak to mówią, Polak mądry po szkodzie. Świat był tak wielki, tak szeroki, a ja na tym wielkim,
Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/315
Ta strona została przepisana.