Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/342

Ta strona została przepisana.

nia obcy żywioł! Cóż nas tutaj ocalić może? Oto wiara nasza, wiara, która jest drogą tak nam, jak i ludowi, na wszystko inne obojętnemu!
Leon myślał chwil kilka nad tem, co mu Jerzy powiedział, i rzekł po chwili:
— W samej rzeczy, gdy się nad tobą zastanawiam, to widzę, że nie mogłeś lepszego wyboru stanu zrobić. Dla tak niepraktycznych marzycieli, jakim cię poznałem, którzy pragną gorzeć płomieniem ofiar i poświęceń, jest to jedyny stan, w którym szlachetniejszą część tego ognia w swojem sercu wypalić można. Prawdziwie, kapłaństwo jest to wielki, wzniosły, idealny zawód życia, w którym może znaleźć pokarm tyle dusz poetycznych, walających się nieraz ze złamanemi skrzydłami w kale rzeczywistości, od której oderwać się nie mogli.
Twarz Jerzego pokraśniała natchnieniem. Uścisnął Leona i rzekł:
— A teraz ty musisz się kochać!
— Kochać? Mógłbym kochać — ale nie ma kogo!
— Janinę!
— Janinę?... Na pierwszym wieczorze poznałem was oboje do gruntu. Wiedziałem, że się to tak skończy, ale nic nie mówiłem, bo zakochany musi się sam wyleczyć.
— A twój pojedynek?
— Soroka opowiedział mi waszą rozmowę w pawilonie. Poznałem cię jako człowieka niepraktycznego i chciałem cię zasłonić. Janina należy do rzędu tych kobiet, które tylko wtedy kochają, gdy są w złym humorze, mają jakieś zmartwienie, kaprys, lub spazmy sercowe. Ich dusza zimna i spokojna nic o tem nie wie. Czasami wzniosą się nawet do namiętności, gdy wybrana przez nich ofiara jest obojętną na ich wdzięki. Ale stygną nagle, gdy ją ujrzą u nóg swoich.
Jerzy spojrzał po za siebie, na tyle marzeń i snów daremnych! Leon mówił dalej:
— Kochać mówisz?... Nie mam kogo kochać. W kraju mi smutno i nudno. Spieniężyłem cały mój majątek, wyjadę za granicę i będę się bawił pieniądzmi, jak się dzisiaj bawią.
— Jakto, wyjeżdżasz z kraju?
— Coś cięży nademną, coś mi duszno tu. Muszę zaprawdę wierzyć w przekleństwo dziadka. Na kresach w Ukrainie nie mogę uczynić żadnej wyprawy, bo nie ma przeciw komu!
Jerzy myślał chwilę, a potem rzekł: