— Posłuchaj mnie, Leonie. Nasze kresy zmieniły się. Od Dniepru i stepów ukraińskich przeniosły się nad Wartę i Noteć. Tu stać i o posiadłość naszą, walczyć należy. Gdy tu zatkniesz sztandar twojej wyprawy, dziad zdejmie przekleństwo swoje i będziesz szczęśliwym!... Kup Dąbczyn, kupuj co możesz!
— A tobie dać prezentę na probostwo! — dodał z uśmiechem Leon i zaczął chodzić po pokoju.
Długi czas chodził zamyślony. Słowa Jerzego poczęły nabierać wielkiej wagi. Wreszcie zatrzymał się i rzekł:
— Myśl bardzo szczęśliwa... ale do zupełnego szczęścia daj mi żonę, daj mi kochankę!
Jerzy był w jakiemś dziwnem natchnieniu.
— Dać ci żonę? — odrzekł — i ta by się znalazła. Wiesz całe zdarzenie z biedną Terenią. Ale czy wiesz, co to za istota? Jaka jest jej choroba?...Ta sierota nigdy nie zaznała miłości, ani przywiązania. Jej dusza marzyła od kolebki o tem uczuciu, wyrobiła w sobie to uczucie w ogromne, ludzkie serce przechodzące pragnienie i to poróżniło jej ducha z sercem, powaśniło rozum z uczuciem. Ale miłość może ją ozdrowić.
— Ależbo ona kocha Warnera!
— To jest złudzenie, a nic więcej. Kochała junkra, kocha Warnera, a gdy ty do niej się zbliżysz, odda ci całą duszę.
— Ta idjotka, jak widzę, nie jest niczem innem, jak tylko kobietą bez maski! — odparł z cierpkim uśmiechem Leon.
— Wszak twoje doświadczenia nie stanowiły całej prawdy o kobietach?
— Masz słuszność, masz słuszność — poderwał szybko Leon — będę jeszcze dalej doświadczał.
Za kilka dni wyjechał Jerzy do Rzymu. Jego serce nie mogło jeszcze przeboleć tyle marzeń i snów udaremnionych. Podróż i nowy zawód życia może go zupełnie uleczą. Sąsiedzi różnie tłumaczyli sobie to szczególne dziwactwo Jerzego. Kobiety przypisywały je zawiedzionej miłości, mężczyźni fałszywej bigoterji, a byli nawet i tacy, którzy w tem widzieli pychę i dumę. Z wszystkich przyjaciół i znajomych odprowadzali go najdalej hrabia Leon i Mietlica.
Hrabia Leon wrócił do Dąbczyna i zaczął traktować z margrabią o kupno jego majątku. Przytem prosił go, aby