mu wolno było odwiedzać samotną idjotkę, której stadjum było dla niego nader ciekawem zadaniem.
Przy pierwszem widzeniu się mówiła mu biedna sierota 0 swojej gorącej miłości dla junkra, ułożyła z tego cały romans i opowiedziała w końcu ze łzami, jak ją kochać przestał i nieszczęśliwą od siebie odepchnął. W opowiadaniu biednej sieroty było tyle zapału dla junkra, tyle uczucia dla jego długiej, wychudłej figury, że dla Leona ani najmniejszej nie było nadziei. Pożegnał ją uprzejmie, odszedł do swego pokoju i całą noc spał jak najspokojniej.
Nazajutrz odwiedził znowu biedną idjotkę. Opowiadała mu znowu o Ottonie, którego całą duszą ukochała, i znowu długi z tego ułożyła romans. Płakała rzewnemi łzami 1 przyciskała rękę do piersi, aby serce z niego się nie wydarło. Jeszcze mniej było dzisiaj nadziei dla Leona. Mimo to zjadł wieczerzę z dobrym apetytem i spał tak smacznie jak nigdy.
Przez cały tydzień słuchał z cierpliwością spowiednika wszystkich wyznań biednej sieroty. Dowiedział się przytem od niej, że nie ma szlachetniejszej duszy na świecie od junkra, który tylko nie rozumiał jej dobrze — a gdy z kolei 0 Ottonie mówić zaczęła, wpadała w zachwycenie, wyliczając jego dobre przymioty. Hrabia Leon słuchał to wszystko z zimną krwią, przyznawał jej wiele — a przytem miał wcale dobry apetyt i spał spokojnie.
Gdy się wszystkie wyznania idjotki wyczerpały i konwersacja nudną być zaczynała, zaproponował jej Leon, że jej coś przeczyta. Terenia lubiła książki. Leon czytał jej jeden 1 drugi wieczór, na trzeci opowiadał jej coś o swoich przygodach w świecie — na czwarty pytał się troskliwie o jej zdrowie, mówił coś o nudotach życia, jeźli je człowiek sam jeden przebywa.
Za tydzień już nic nie mówiła idjotka ani o junkrze, ani o Ottonie. Z coraz większem zajęciem wpatrywała się w twarz Leona, jej oczy z każdem jego słowem nabierały większego blasku.
Pewnego dnia przyszedł do niej Leon. Biedna sierota była blada i zmęczona, a cały czas patrzała na niego jak w tęczę. Przy pożegnaniu wspomniała mu z zarumieniem, że miała noc bezsenną.
Leon wrócił do swego pokoju — ale wieczerzy nie jadł — 1 miał także noc bezsenną.
Za kilka miesięcy pisał do Rzymu:
- «Kochany Jerzy! Zdanie twoje o biednej sierocie było prawdziwe. Jestem szczęśliwym. Aniół nawrócił mnie i zniknął odemnie — a ziemska istota otworzyła