myśli o zawiązaniu na akcje wielkiego towarzystwa obywateli poznańskich, któreby miało na cel skupować na subhastach dobra ziemskie i wydzierżawiać je podupadłym dawnym właścicielom ziemskim. Górnicki, który szczęśliwie przebył gorączkę nerwową, jest u niego rządzcą.
Otton zatrzymał Czarno wody i Radziejewo, wystawił pałac i przywiózł z Drezna Janinę. Wszedł w spółkę z Leonem i dokończył fabrykę w Mogiłach, z której spodziewają się znacznego dochodu. Przeszedł na wiarę Janiny i liczy się do polskich obywateli ziemskich.
A w kamienicy o śmiejących się karjatydach smutno i głucho. Z nad okien zdjęto napis «Goliat et Compagnie», brama prawie zawsze zamknięta, negocjantów nie widać przed nią, tylko lud przechodzący widzi czasem za kratą wykrzywioną twarz nieszczęśliwego obłąkańca.
Matylda kocha Janinę jak siostrę i często odwiedza ją w Czarnowodach. Kilka rzeczy tylko nie może zrozumieć. Dziwi ją, jak kobieta może być szczęśliwą bez kuchni i spiżarni, i jak może mieć przyjemność w towarzystwie ospowatego pułkownika od dragonów, który jest tak nieznośnie wysoki. A gdy dziwny wypadek zrządził, że u wód w X**, dokąd z Janiną przybyła, pojawił się także ów ospowaty pułkownik, nie mogła Matylda tego przenieść na sercu, aby bratu swoich uwag w tym względzie nie udzielić. Ale szczęśliwy mąż uśmiechnął się na te uwagi siostry swojej z pobłażaniem, nazywając je zabytkami mieszczaństwa.
Na ulicy podzamczej są w nowym domku dwa porządne sklepy i szynk pod złotą wiechą. Na jednym stoi napis: Wojna, zegarmistrz, a nad nim Opatrzność boska. Z drugiego sklepu, z pomiędzy żabek i baranków, wychodzi co wieczora, gdy dzieci ze szkoły idą, mieszczanin w porządnej kapocie, wepchnie żakowi grosza do ręki i każe mu sobie napis, nad tym sklepem przeczytać. Żak chowa grosz do kieszeni, czyta: «Grzanka» i ucieka. A mieszczanin stoi w zachwyceniu i mówi do siebie:
— Hej, Grzanka! Gdyby to Zwejbak i Butterbrod widzieli ten sklep twój! Słychać, że sąsiad z tłustym brzuchem bankrutuje. Hrabia Leon często gęsto idąc ulicą podzamczą, wstąpi do domku zegarmistrza. Zegarmistrz kilka razy dał się z tem słyszeć, że mu jakoś nudno bez gospodyni w domu. Ale Mietlica odradza mu zawsze, że jeźli Bóg dobry wziął do swego przybytku jego Basię, to nie trzeba drugi raz tentować miłosierdzia bożego.
A tymczasem śpią umarli spokojnie i cieszą się z tego, co się tam nad nimi dzieje. Przybył do nich margrabia i radzi przyjęli go między siebie. Zginął on potem w po-
Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/348
Ta strona została przepisana.