a nawet z wyrazem tkliwego przywiązania spojrzała na męża, który z całą szczerością poczciwego serca patrzał w nią jak w obrazek świętej.
— No i cóż za przyczyna tego smutku — mówił dalej staruszek — czy cię głowa boli, czy mak może nie chce schodzić?
Młoda kobieta przycisnęła twarz z gorączkowem jakiemś uczuciem do ramienia staruszka, a gdy na niego spojrzała, miała ocze zwilżone jak po łzach. Wzięła rękę staruszka, przyłożyła do gorącego swego czoła i rzekła cichym głosem:
— Głowa mnie boli, kochany dziadziu, i nic więcej.
— Wypij herbatę z polnych bratków, a ból przestanie — mówił dalej staruszek, odgartując jej włosy z białego czoła.
— Usłucham dziadzia — odpowiedziała piękna wnuczka — i zaraz pójdę kazać zgotować.
— Ale proszę cię, moja Zuziu — zawołał staruszek za odchodzącą — przyjdź tutaj napowrót i nie bądź sama, bo jak widzę, masz dzisiaj znowu wielką ochotę do płaczu.
— Przyjdę, kochany dziadziu — odrzekła, zamykając drzwi za sobą.
Napoleonista z krótką fajeczką puścił raźno kilka kłębów dymu, a spostrzegłszy się, wyjął z ust czemprędzej zdradliwą kochankę i rzekł do proboszcza z dobrotliwym uśmiechem:
— Już to ksiądz proboszcz wiele w tem zawinił, że moja Zuzienka tak jest tkliwą na wszystko. Jako jej spowiednik musiał jej sumienie zanadto roztkliwić. Ona dzisiaj już nawet i kury nie daje zarżnąć, bo zdaje się jej, że to grzech, odbierać życie temu, któremu Bóg je dał. A takie sumienie to przecież rzecz niepraktyczna. Gdybym ja miał takie sumienie, czyż mógłbym z zimną krwią kazać strzelać w trzy bataljony piechoty, zbite w kare, z których w przeciągu dziesięciu minut zrobiłem taką siekaninę, jak potrawka z drobiu...
— To widzisz, kochany panie majorze — odpowiedział ksiądz proboszcz — altera rei conditio. Sam Mojżesz wybił mnóstwo Izraela kamienną tablicą, aby dać zwycięztwo prawdzie objawionej. To hart duszy męskiej, a kobieta....
— Kobieta — poderwał staruszek — powinna być czułą matką, dobrą żoną, ale nie powinna żadnym wymarzonym słabostkom ulegać, jakich się u nas namnożyło wraz z romansami francuzkiemi. Zuzia — mojem zdaniem — ciągnął dalej staruszek, patrząc z uwagą na drzwi — Zuzia jest to złote dziecko. Nie mówię to dla tego, żem ją sam na wła-
Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/42
Ta strona została przepisana.