literackich. Każde gorętsze uczucie, każdy śmielszy duch znalazł tu swoje pole. Ludzi przodkujących na tem polu, znano w każdym dworku szlacheckim, a nawet w pałacach przyjmowano ich chętnie i gościnnie.
Młody, przystojny, ekscentryczny Jerzy stał się ulubieńcem towarzystw. Mężczyźni ściskali się z nim, jako z człowiekiem talentu i zasługi w dziedzinie literatury ojczystej, do czego nie mało przyczyniła się pewna aureola, której wprawdzie nikt oczyma nie widział, a jednak sercem i duszą przeczuwał, aureola, pod którą chowają się kolce cierniowe. Wprawdzie utrzymywali niektórzy, że od starego Dębicza mają najpewniejsze wiadomości o Jerzym, który pod pokrowcem zwyczajnego swego imienia, nosi imię tak wszystkim znane, żeby niem mógł niemniej wszystkich przestraszyć, jak Radziwiłł przestraszył swojem księdza Kanafasza. Ale wszyscy niby milczeli, chociaż w tym razie z potrzeby zrobiła się cnota, a Jerzy był serdecznie witany i ściskany, gdziekolwiek tylko się ukazał.
Rozumie się samo przez się, że płeć piękna nie pozostała w tyle. Młody człowiek z taką aureolą na głowie, a poezją w duszy, musiał wiele oczu ściągnąć na siebie. A gdy do tego przyłączyła się piękna, męzka postać, blada twarz, krucze włosy i ciemne, płomieniem gorejące oko, Jerzy stał się na długo ideałem wszystkich marzących dziewic, póki kapryśny los nie rzucił ich w objęcia łysych, pękatych mężów, którzy prócz wytwornego ekwipażu nie mieli ani aureoli na głowach, ani krzty poezji w sercach swoich.
Wspomnieliśmy, że Jerzy miał około dwadzieścia ośm lat. Czy przy tem swojem tak wyjątkowem położeniu kochał się kiedy? Czy przebolał pierwsze rozczarowanie snów młodzieńczych? O tem nic pewnego nie możemy powiedzieć. I z jego twarzy nie można więcej wyczytać. W koło ust pięknych wije się wprawdzie uśmiech lekkiej ironji, która zazwyczaj osiada tam po marnie przebytych zachwyceniach duszy, gdy ta szczęścia swego nie znalazła na ziemi. Z po za zimnej, lodowej skorupy wygląda ona łzawa i smutna, jak biedna muszka zastygła w bursztynie. Czy ten uśmiech bolesnej ironji na jego pięknych ustach jest nagrobkiem jakiej nieszczęśliwej miłości?.., Są ludzie, którzy się rodzą z uśmiechem ironji na ustach, którzy z pierwszem uderzeniem serca czują żal do świata, jakby tęsknili za jakąś wyższą, piękniejszą ojczyzną!...
Życie na krańcach jednego i drugiego społeczeństwa, życie na krańcach stykających się z sobą dwóch narodów, wyrabia wyjątkowe pragnienia, tworzy ludzi wyjątkowych. Jeźli ten kraniec, stykający się z drugim, nie obumarł zupełnie, jak obumarło tyle plemion słowiańskich, to odbywa się na
Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/75
Ta strona została przepisana.