Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/80

Ta strona została przepisana.

jej łzawe oko śledzi za tobą po niebie majowem, a serce jej powtarza słowa poety:

Wypłyń, wypłyń z za obłoku,

Po błękitnym przeleć niebie!

Ja, kochanka, wzywam ciebie!...

— Ona tylko bada — mówi jego chłodny, ironiczny uśmiech — jaka pogoda będzie jutro, jaką suknię weźmie i jakie ubranie do kapelusza, gdy jutro na przechadzkę wyjdzie...

Ósma godzina wybiła. Jerzy potarł czoło, jakby się chciał pozbyć jakichś myśli niemiłych, i szybko wszedł na kamienne schody, prowadzące do zamku Dąbczyńskich.



Wróciwszy z Czarno wód, weszła margrabina pobocznemi schodkami do swoich pokoi. Był to znak, że unika zwykłych przywitać z domowymi i chce być samą. Jakoż w samej rzeczy, zrzuciwszy kapelusz i zarzutkę na fotel, zadzwoniła na lokaja i rozkazała przenieść lampę do błękitnego pokoju. Sama zaś, zaświeciwszy biały, elegancki stoczek, udała się przez małe drzwi tapetowe wązkim, ciemnym korytarzykiem, przeszedłszy w końcu przez małą galeryjkę, do tego samego błękitnego pokoju.
Tak zwany błękitny pokój był to wysoki, podłużny salonik, przypierający do samej wieży. Zdaje się, że ten pokój musiał jeszcze pozostać z dawniejszych czasów, do którego później przymurowano nowe skrzydło. Architektura tego pokoju, a nawet niektóre sprzęty nosiły na sobie cechę szesnastego wieku. Ściany były narzucone jakąś masą, naśladującą szary marmur z złotemi pręgami. W koło wisiały duże, olejne obrazy, przedstawiające dosyć niezgrabnie niektóre sceny z pisma świętego. Pułap podzielony był na różne pola, przedzielone złotemi, wypukłemi ramami, a w zagłębieniach wpuszczone były obrazy także olejne, przedstawiające różne wojenne sceny z życia dawnych kasztelanów na Dąbczynie. Na marmurowych oddrzwiach, między arabeskami, wyobrażony był herb Dąbczyńskich. Niepospolitej także roboty był kominek marmurem obłożony, ale nie musiał snać w północnej strefie odpowiadać swemu przeznaczeniu, bo tuż obok niego postawiono w późniejszych już latach piec olbrzymich rozmiarów, z białych, błyszczących kachli, na których w wypukłej robocie widać było herby Dąbczyńskich. Pod oknem stał duży stół marmurowy, a dalej w samym rogu sali opierał się o ścianę stół trójgraniasty o skórzanym worku po