— Co do mnie — odpowiedziała zapłoniona Zuzanna — nie ufam sobie, abym tak prędko mogła dojrzeć wad jakich...
— Ach, proszę cię — przerwała margrabina — już pierwszą wadą pana Leona jest, że lubi brać to, co nie jest jego własnością...
— Pani pozwoli — poderwał z sarkastycznym uśmiechem hrabia Leon — nie chciałem brać tego na własność, chciałem tylko...
— Widzisz go — krzyknęła margrabina, klaszcząc w dłonie — sam się odsłania, jakim jest. Na własność, na wieczną własność, to broń Boże! Ale tak, pour pass er le temps... Panie Leonie, gdyby na przykład ta łódka była sercem?...
— To bym ją odwiązał od lądu, do którego była przykuta, i puściłbym ją na fale. Zdaje się, że to jest właściwe przeznaczenie łódki serca?
— A sam?
— Sam zostałbym, jak zwykle, na brzegu.
— Ach, co za wspaniałomyślność! Bezprzykładne zaparcie się!
— Bynajmniej... to egoizm.
— Egoizm? Zrzekać się nagrody za swe uczynki!
— Nie lubię kołysać się, cierpię zawrót.
— Ah! lękasz się pan, lękasz! Musiałeś już kiedy wypaść z takiej łódki, albo pana niemiłosiernie wyrzucono!
Hrabia Leon uśmiechnął się z cierpkością, a spojrzawszy na towarzyszkę margrabiny, spotkał się z jej smutnem, melancholijnem wejrzeniem. Wydała się mu w tej chwili tak piękną i zajmującą, że oczu od niej oderwać nie mógł i nie zważał wcale, że winien był margrabinie odpowiedź. Spostrzegłszy to margrabina, uderzyła go z lekka ołówkiem, który w ręku trzymała, i rzekła:
— Panie Leonie, odwiązałeś pan jedną łódkę od brzegu, i na tem dosyć dzisiaj. Korzystajmy więc z pańskiej zręczności, którą dopiero co podziwiałyśmy. Odwieziesz nas pan na drugą stronę. Będzie to pierwsza grzeczność błędnego rycerza dla mojej pięknej sąsiadki.
Zuzanna zapłoniła się, chciała coś odpowiedzieć, ale jej myśli jakoś nie szykowały się dzisiaj. Tymczasem wprowadziła ją margrabina do łódki, a zręczny majtek w oka mgnieniu zaniósł je, na sam środek stawu.
— Rysowałam te ruiny, panie Leonie — rzekła z melancholijnem wejrzeniem margrabina — wiele myśli budzą one we mnie... We wszystkiem, co nas otacza, we wszystkiem można się przejrzeć i widzieć, byle tylko myślą pochwycić... Ot na przykład teraz przychodzi mi na myśl ta łódka, którą
Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/99
Ta strona została przepisana.