Strona:Zacharjasiewicz - Poseł-męczennik, Wilkońska - Sto lat dobiega.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.
10
Towarzystwo imienia Stanisława Staszica.

mownego posła i oświadczali mu stylem kwiecistym swoje afekta niezłomne.
Poseł lubelski przyjmował z pewną submissją gorący afekt swojej braci i w zamian czem mógł darzył swoich gości. Temu rękę uścisnął, tamtemu coś słodkiego powiedział, trzeciemu ramię ucałował.
Pomiędzy stronnikami posła lubelskiego znajdowali się także i tak zwani obojętni posłowie. Byli to zazwyczaj ludzi uczciwi i zacni, ale nie zbyt tęgiej głowy. Stronnictwom służyli za materyał tylko, przychylając się według fluktuacyi humorów na tę lub na ową stronę. Sami najczęściej nic nie wiedzieli, można ich jednak zawsze było zakląć na miłość ojczyzny, na wspomnienie której często płakali.
Adherenci tego lub owego stronnictwa wychodzili na tych „obojętnych“, jakby na łup jaki i nigdy z próżnemi rękami nie wracali do swoich przyjaciół.
Otóż poseł lubelski, jeden z przywódzców dosyć jeszcze wtedy nielicznego stronnictwa, które trzeźwo i rozsądnie zapatrywało się na sprawy publiczne, miał właśnie zaproszeniem kilku „obojętnych“ tentować pomnożenie swojego zastępu.
Do sejmu wchodziła właśnie sprawa bardzo ważna.
Był to projekt ratyfikacyi zaborów pruskich, o który właśnie naciskał pełnomocnik króla pruskiego.
Sprawa ta przechodziła różne koleje losu.
W samych początkach widoczną rzeczą było, że Rossya tym zaborom nie sprzyjała. Żal jej było uronić tak piękny kawał ziemi polskiej, którą już w marzeniach swoich za swoją uważała. Dla tego postępowanie pełnomocnika rosyjskiego w obec tej sprawy było tak