Strona:Zacharjasiewicz - Poseł-męczennik, Wilkońska - Sto lat dobiega.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.
38
Towarzystwo imienia Stanisława Staszica.

Spojrzał pogardliwem okiem na Podhorskiego i rzekł:
— Waćpan tu znajdować się nie powinieneś.
A zwróciwszy się do króla mówił dalej:
— Miłościwy panie! Od początku sejmu niniejszego urzędowanie moje pełne goryczy i niesmaku dopełniałem; teraz do tego nawet przychodzi, że i j. pan Podhorski jeszcze mnie martwić poważa się. Czyniłem co mogłem z pogwałceniem nawet mojej wewnętrznej spokojności, a on mi wymawia niezachowanie porządku i wpuszczenie arbitrów; gotów donieść mnie ambasadorowi i przyprawić o nieszczęście. Składam więc tę ciężącą mi laskę; niech ją sobie ambasador, komu chce odda, ja dłużej tego urzędu znieść nie mogę!
Słowa te wypowiedział Tyszkiewicz z wielką boleścią. Cała izba żywo dotknięta była temi słowy. Położenie sejmu malowało się wydatnie w tych kilku słowach!
Kilkudziesięciu posłów powstało na raz jakby mąż jeden, wołając:
— Precz z Podhorskim! Precz z nikczemnym zdrajcą!
Cała izba napełniła się taką wrzawą i krzykiem, że król nie mogąc jej niczem uspokoić, zawołał Podhorskiego i wezwał go, aby z izby wyszedł.
Podhorski uśmiechnął się z ironią, powiódł okiem pogardliwem po całem zgromadzeniu i spokojnym powolnym krokiem zaczął iść ku drzwiom.
Ktoby w tej chwili spokojnie na niego patrzył, nie byłby w nim widział człowieka opinią publiczną prześladowanego. Był to tryumfator rzymski, który śród