jest to właściwością każdej większej myśli, że jeden nie doprowadzi jej do skutku. Czasami nawet pokolenia składają się na to!... Otóż zrobiwszy początek, gdy mi broń z ręki wydarto, wołam na wyłom innych, aby mnie zastąpili. Jam już zabity — skutecznie sprawie służyć nie mogę. Jednak tak jak bohater tragedyi greckiej upadając pod fatum, widzi nad sobą jutrzenkę nowego brzasku, tak i ja schodząc z wału, mam tę pociechę, że opróżnione miejsce zajmie inny bohater! Nie dla próżności nazywam go tem mianem — dzisiaj wystarcza być tylko dobrym Polakiem, a już się jest — bohaterem!
Stronnictwo ugody z Prusami przyjęło głośnym okrzykiem tę mowę swego bohatera-męczennika, a ponieważ do dalszej kampanii tenże bohater już nie był przydatny, wybrano na jego miejsce IMpana Miączyńskiego, posła lubelskiego.
Poseł lubelski skrzyżował ręce z pokorą na piersiach i ze łzami w oczach dziękował przyjaciołom swoim, że go uznali za godnego być następcą IMpana Podhorskiego, posła-męczennika
Puhary z winem zaczęły krążyć i dobrze jeszcze ucztowali członkowie stronnictwa ugodowego, gdy brzask jutrzenki ozłocił mury starożytnego zamku, który smutno i ponuro wysuwał się na rożowem tle nieba sierpniowego, jak złowrogi pomnik grobowy!...
Podhorski spojrzał na ten obraz i zapewne marzył, że tak olbrzymi pomnik postawią jemu niegdyś przyszłe pokolenia!...
Tymczasem zwiesił znużony głowę — i zasnął.